Mentrix Hadley przedstawia Rozdział XXIX
Halt nerwowo zaciskał i rozluźniał palce. Nigdy by się nie przyznał, ale czuł się nieswojo, gdy nie miał pod ręką srebrnego liścia. Jakby brakowało mu części siebie, która była powiązana z odznaką. Byli jednak zwiadowcy, którzy nie przywiązywali do niej zbytniej wagi. Choćby Gilan. Ile to razy go widział, jak biega w pośpiechu po całym obozowisku, szukając swojej zguby?
– W porządku, przewiozę cię za darmo. Miejmy nadzieję, że król mi to kiedyś wynagrodzi.
Niepokój Halta się nasilił. Wilhelm wyciągnął rękę w jego kierunku. Srebrny liść wisiał na rzemyku, leniwie bujając się pod wpływem wiatru. Zwiadowca uniósł dłoń.
Cichy świst, pęd powietrza uderzył go w twarz, odruchowo odskoczył do tyłu, słysząc zaskoczony okrzyk kapitana. Spojrzał na niego, nic nie rozumiejąc. Marynarz wskazał na niebo. Halt uniósł wzrok i aż się w nim zagotowało.
Czarny kruk załopotał skrzydłami w powietrzu, w dziobie trzymał odznakę zwiadowcy. I wpatrywał się wyzywająco w Halta diamentowymi oczami.
Kategoria: Fantasy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz