[1667] Nowy post: O miłość walczy się nawet, gdy ta walka jest bardzo trudna


Flanela przedstawia Wyjaśnienia

Po kilkunastu minutach bezczynnego gapienia się w kartki chłopcy już prawie leżeli na ławkach. Zresztą, mi też niezbyt chciało się tu siedzieć, ale musieliśmy chociaż udawać. W końcu nie mogę sobie popsuć opinii wśród nauczycieli tylko przez jakiś głupi wybryk. Jednak Black miał odmienne zdanie. Nagle wstał i wrzucił wszystko co przyniósł do swojej torby.
- Co ty wyprawiasz?br/> Spojrzał na mnie i wskazał głową na profesora. Slughorn zasnął na swoim fotelu z książką na brzuchu i nie obchodziło go to co się dzieje wokół. Potter również bez zastanowienia zaczął się pakować. Merlinie, przecież jak się obudzi, a nas nie będzie, to wpadniemy w kłopoty.br/> - Gdzie wy macie zamiar się udać? - syknęłam, łapiąc ich za nadgarstki. - Jeśli McGonagall was złapie, to i ja, i wy będziecie w tarapatach. - Daj spokój, Evans. - Potter wyrwał się z mojego uścisku. - Zawsze masz zamiar mieć ten kij w tyłku? To już tylko od ciebie zależy czy dasz się złapać, bo albo wracasz do wieży, gdzie na pewno cię zobaczy, albo idziesz z nami.br/> Zmrużyłam oczy i przyjrzałam im się dokładnie. Na ich twarzach widniały tajemnicze uśmiechy, a ja nie mogłam dopuścić do tego, żeby coś zmajstrowali w czasie, kiedy mieli mieć ze mną korepetycje. Poza tym co miał znaczyć ten kij w tyłku? Czy to aż tak okrutna cecha, że nie lubię wychodzić naprzeciw problemom? Ten kretyn zaczyna igrać z ogniem.br/> - To jak? Idziesz z nami? - spytał cicho Black, kładąc rękę na klamce. - Ostateczna decyzja.br/> - Idę. - warknęłam, miażdżąc wzrokiem Pottera, który patrzył na mnie z kpiną widoczną na kilometr.br/> Oderwałam kawałek pergaminu i szybko napisałam liścik dla Slughorna. Oby nie obudził się zbyt wcześnie.br/> - Co mnie podkusiło, żeby z wami iść? - mruknęłam, potykając się o jakieś korzenie wyrastające mi pod nogami. - Gdzie my w ogóle jesteśmy?br/> - Nie zadawaj tylu pytań, Evans. Zobaczysz jak będziemy na miejscu. - powiedział beztroskim, spokojnym tonem Potter, co mnie niemalże doprowadzało do szału.br/> - Słuchaj no, Potter. - warknęłam, równając z nim krok. - Nie pozwalasz sobie na zbyt wiele? Nie życzę sobie, żebyś się do mnie zwracał w ten sposób.br/> - Ty to sobie możesz, Evans. Będę mówił jak mi się podoba.br/> - Dobra, dajcie spokój.br/> Black spojrzał na nas karcąco i pokręcił głową z dezaprobatą. Westchnęłam głęboko i ruszyłam dalej. Po dość długiej podróży przez tunel stanęliśmy przed drzwiami pokrytymi czerwoną, już porządnie zdartą farbą. Nie miałam pojęcia co to za przejście, ale Black jak gdyby nigdy nic pchnął je i wszedł do środka, a zaraz za nim podążył Potter. Nie chciałam się pakować w kłopoty, ale z drugiej strony, jak to ujął Potter, „czasem muszę wyciągnąć ten kij z tyłka”.br/>

Kategoria: Fanfiction, Harry Potter

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Mrs Black | WS X X X