Raijin przedstawia 5. Kłopotów nigdy mało
Od momentu wejścia w ziemską atmosferę, kanały komunikacyjne wypełniły się zakłóceniami i komunikacyjnym jazgotem. Przywódca, czyli najstarszy, lecący pierwszą kapsułą, siedział rozbudzony. Środki usypiające straciły swoją moc, gdy minął ziemskiego satelitę. Jedną ręką wystukiwał polecenia na ekranie dotykowym komputera pokładowego, a palcem wskazującym drugiej wcisnął znajdujący się za jego uchem niewielki wszep. Efektem tego było rozłożenie maski osłaniającej twarz od szczęki po nos. Scouter na prawym oku już pokazywał mu wszystkie potrzebne informacje o Błękitnej Planecie.
– Panie, trochę nas rozrzuci – usłyszał głos z drugiego obiektu. Zakłócenia nadawały mu ostre, szorstkie brzmienie. Uśmiech mężczyzny, który był nazywany „Panem”, był zupełnie niewidoczny pod zakrywającym go materiałem. Czuł wypełniającą go mieszankę adrenaliny i podniecenia. Był gotów na wojnę. Ostatni raz sprawdził stan swojego organizmu, wyświetlany na ekranie monitora.
– Szykować się. Gdziekolwiek wylądujecie, zabijajcie.
Kategoria: Fanfiction, Dragon Ball
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz