Strony

9 maj 2025

[899] Recenzja: Kiedy wykluł się księżyc – Sarah A. Parker


„Zawsze mi się wydawało, że ten mały papierowy ptaszek trafił do mnie przypadkiem, ale może wcale się nie zagubił. Może przyleciał właśnie tam, dokąd miał dotrzeć...”, czyli romantasy i cierpienie.


Kiedy wykluł się księżyc jest książką, o której ostatnio sporo słychać, często ją widywałam na bookstagramie, a jej piękne wydanie przyciąga wzrok. Powieść była nominowana do Goodreads Choice Award. Jest to pierwszy tom cyklu Moonfall autorki, która ma na swoim koncie już kilka książek.




Raeve pracuje dla grupy rebeliantów jako elitarna zabójczyni. Jej zadaniem jest wykonywać rozkazy i nie dać się złapać. Do czasu, kiedy rywal Raeve, łowca nagród, obraca w gruzy jej świat, a on a sama wpada w ręce Gildii Szlachty, grupy wpływowych fae.
Kaan Vaegor, jeździec smoków, pogrążony w żałobie po stracie bliskiej osoby, przejmuje władzę w sąsiednim królestwie. Aby ukoić niedający mu spokoju ból serca, wyrusza w podróż, która zaprowadzi go do pilnie strzeżonego więzienia o zaostrzonym rygorze. Tam natyka się na uwięzioną Raeve.



Kiedy wykluł się księżyc to romantasy, ale nie znajdziecie tutaj słodki scen, a zdecydowanie więcej jest tych mrocznych. Z ostrzeżeń można wymienić: śmierć, przemoc, drastyczne sceny seksualne, przemoc seksualną, okrucieństwo wobec ludzi, jak i zwierząt. Nie jest to więc książka przyjemna i urocza. Bardzo liczyłam, że w tej opowieści smoki będę ciekawie przedstawione, ale niestety jest ich za mało, bym była zadowolona. Stanowią jedynie drugi plan (raczej nie jest to „najbardziej smocza książka roku”). 




Pierwsze kilkanaście stron było naprawdę interesujące, później jednak było tak wiele zapychaczy akcji, że można było się zanudzić. Pod koniec jest nieco lepiej. Strasznie irytowała mnie główna bohaterka – Raeve, która jest budowana jako postać bezczelna, uparta i zadziorna. Ale słuchanie jej kolejnych gróźb (typu zabiję cię, czy wulgarnych sformułowań) coraz bardziej mnie drażniło. Jej emocjonalne rozterki zajmują bardzo dużo miejsca w tej historii. Już dawno żadna postać tak mocno mnie do siebie nie zniechęciła. Mnóstwo powtórzeń i rozmyślania w kółko o tym samym sprawiło, że przez większość czasu po prostu się nudziłam.



Sama książka liczy sobie 700 stron, więc przeczytanie jej zajmuje nieco więcej czasu. Myślę, że na spokojnie można by było wyciąć z 200 stron, a historia na niczym by nie straciła (a może by i zyskała). Akcja jest tak rozwleczona, że niektóre rozdziały nic nie wnoszą do fabuły, a romans jest naciągany. Autorka z jednej strony używa barwnego, poetyckiego języka (pomijając to, że jest on nieco groteskowy), a z drugiej rzuca wulgaryzmami. Gryzło mi się to niesamowicie. Cringe — to słowo najlepiej opisuje tę książkę.



Kiedy wykluł się księżyc to książka, która miała ciekawy pomysł, ale wykonanie nie przekonało mnie do siebie. Powiela schematy znane z innych powieści. Oprócz tego ilość wulgaryzmów i dziwacznych scen zniechęciła mnie. Myślałam, że będzie to opowieść o smokach, a dostałam romantasy z niesamowicie irytującą bohaterką.

Ilość stron: 700
Wydawnictwo: Uroboros



Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Uroboros ;)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz