Tańczmy, ciemność płonie zamyka trylogię Prawo Dunli. Cyryl Sone to autor bestsellerowych kryminałów o prokuratorze Kroonie. Do jego książek przyciągnęła mnie informacja, że autor pracuje jako prokurator. Pomyślałam, że dzięki temu będzie to wiarygodna i ciekawa lektura od kogoś, kto zna się na rzeczy. Książki z Kroonem utwierdziły mnie w tym przekonaniu. Z Prawem Dunli jestem na bieżąco i mam nadzieję, że finałowy tom będzie równie dobry co jego poprzedniczki.
W Dunli, niewielkim powiatowym miasteczku, dochodzi do samobójczej śmierci młodej prostytutki. Mimo drastycznych okoliczności ujawnienia zwłok organy ścigania decydują się umorzyć sprawę. Wtedy jednak znajdują ciało następnej ofiary…
Początkowo nikt nie chce łączyć spraw w jedno śledztwo. Dunla rządzi się swoimi prawami, a pewnych sekretów lepiej nie ruszać. Kiedy jednak giną kolejne osoby, coraz trudniej zamykać oczy na prawdę. Opinia publiczna domaga się wyjaśnień. Czy w mieście grasuje…
SERYJNY MORDERCA?!
Kolejne pojawiające się tropy szybko okazują się ślepą uliczką. Tymczasem w Dunli coraz głośniej mówi się o działalności tajemniczej neopogańskiej sekty wyznającej kult Rogatego Bóstwa. Rozpoczyna się wyścig z czasem.
Czy da się złapać mordercę, którym może jest… sam Diabeł?
W Dunli, czyli miasteczku, w którym toczy się akcja, społeczność jest skryta. Panuje tutaj małomiasteczkowy, hermetyczny klimat. Wszyscy doskonale się znają, ale nikt nikogo nie wyda. Potęguje to tajemniczy klimat opowieści. Każdy ma coś na sumieniu, rządzą tutaj znajomości i układy. Tym razem autor podejmuje temat sekty, na który raczej rzadko trafiłam w rodzimych kryminałach. Nasz główny bohater, mimo że nieco dojrzał, to nadal przejawia zachowania zbuntowanego nastolatka. Jego wybory nie raz doprowadzały mnie do irytacji (Nikodem przechodzi kryzys wieku średniego – chyba tak najlepiej można wytłumaczyć jego decyzje). W każdym kolejnym tomie denerwował mnie ten jego charakter coraz bardziej.
Zaletą tej opowieści jest fabuła i to właśnie na niej warto się skupić. Krótkie rozdziały i spora ilość dialogów — dzięki temu książkę czyta się błyskawicznie. Autor wykreował atmosferę pełną niepewności i niepokoju. Cyryl Sone umiejętnie manipuluje czytelnikiem — nie wiadomo, co jest prawdą, a co kłamstwem. Powoli odkrywamy, co kryje się pod otoczką normalności w tym niewielkim miasteczku. Śmierć młodej kobiety jest tylko początkiem sprawy mrożącej krew w żyłach. Sam wątek rogatego bóstwa jest naprawdę mroczny, a gdy przeczyta się jeszcze posłowie od autora, to ma się szerszy pogląd na sprawę sekt w Polsce.
Tańczmy, ciemność płonie to dobre zakończenie trylogii. Cieszę się, że autor na siłę jej nie ciągnie. Te kryminały opowiadają ciekawe i makabryczne historie, które myślę, że fanom mroczniejszych książek przypadną do gustu. Jeśli jeszcze nie znacie tego autora, to myślę, że warto dać mu szansę. Ja na pewno będę wypatrywać kolejnych jego książek.
Ilość stron: 393
Wydawnictwo: Znak Koncept
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Znak :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz