„Nigdy nie przepraszaj za to, że kogoś kochasz. Nawet kiedy to boli. Zwłaszcza kiedy to boli”, czyli fenomen bookstagrama i booktoka.
Widziałam wiele pozytywnych recenzji tej książki, jeszcze zanim zdecydowałam się po nią sięgnąć. Dlatego, gdy już się na nią skusiłam, to oczekiwałam od niej dobrej powieści fantasy, szczególnie że nawet sam opis tej historii był zachęcający. Czy The Prison Healer spełniła moje oczekiwania?
Siedemnastoletnia Kiva Meridan od dziesięciu lat walczy o przetrwanie w owianym złą sławą ciężkim więzieniu Zalindov, gdzie pracuje jako uzdrowicielka. Kiva podtrzymuje przy życiu umierającą Zbuntowaną Królową, która musi wziąć udział w próbie przetrwania – serii wyzwań związanych z czterema żywiołami: powietrzem, ogniem, wodą i ziemią – przeznaczonej dla najbardziej niebezpiecznych przestępców. Pewnego dnia Kiva otrzymuje zaszyfrowaną wiadomość od bliskich, a w niej krótkie polecenie: „Nie daj jej umrzeć. Przybywamy”. Kiva wie, że śmiertelnie chora królowa nie ma szansy sprostać wyzwaniom, więc zgłasza się na jej miejsce. Jeśli jej się powiedzie, obie odzyskają wolność. Problem w tym, że nikt jeszcze nie przeżył próby przetrwania.
Próby żywiołów to pierwszy tom cyklu The Prison Healer, który bazuje na dość popularnym ostatnio motywie magii żywiołów. Całość akcji toczy się w więzieniu — to dobry pomysł, jakoś nie pamiętam, żebym czytała coś podobnego wcześniej. Sam początek (prawie do setnej strony) był strasznie nudny, obawiałam się, że ta historia się nie rozkręci. Jednak im dalej, tym coraz więcej zaczęło się dziać. Same tytułowe próby są opisane po macoszemu, przez co w ogóle nie wydają się ciężkie do przejścia. Akcja jest dosyć przewidywalna i szybko można domyślić się zakończenia tej książki, które uważam za najlepszą część tej powieści. I spowodowało, że mam ochotę sprawdzić kolejny tom.
Muszę przyznać, że były momenty, które mnie nudziły i irytowały. Bohaterowie nie zdobyli mojej sympatii. A cała historia nieco mi się dłużyła. Plot twisty nie zaskakiwały tak jak miały. Po prostu czegoś mi tutaj brakuje. Fabuła jest interesująca, ale jakoś kompletnie nie mogłam się w nią wciągnąć. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach dowiemy się czegoś więcej o sytuacji politycznej kraju, w którym żyją nasi bohaterowie, czy też magii. Lynette Noni darowała sobie tutaj wątek romantyczny (choć można zauważyć lekki slow burn, ale naprawdę jest to slow).
Połączenie fantastyki z dystopią wyszło ciekawie, ale jednak brakuje mi tutaj czegoś, co by sprawiło, że nie mogłabym się oderwać o tej historii. Zapewne sięgnę po kolejny tom, by sprawdzić, czy autorce udało się pociągnąć to, co sprawiło, że zakończenie mnie wciągnęło. Próby żywiołów zbierają właściwie same pozytywne recenzje, dlatego myślę, że warto samemu przekonać się, czy to coś dla Was.
Ilość stron: 464
Wydawnictwo: Must Read
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz