„Nie zapomnij o mnie, kiedy już dorośniesz i się zakochasz, dobrze? Prawdopodobnie nie będzie mnie już tu wtedy, ale po prostu nie zapomnij. Bo jak zapominasz, to znaczy, że jesteś całkiem samotna. A ja nie chcę, żeby któraś z nas była samotna”, czyli cmentarz, duchy i nastolatka.
Pieśni żałobne dla umierających dziewcząt to książka, która przyciągnęła mnie do siebie swoim nieco dziwnym opisem. Skuszona i zaintrygowana postanowiłam dać jej szansę. Autorka znalazła się wśród laureatów The Crime Writers of Canada, a jej książka została uznana za najlepszą powieść dla młodzieży. Pieśni żałobne dla umierających dziewcząt zostały pięknie wydane — w twardej oprawie oraz z barwionymi brzegami — świetnie się prezentuje.
Winifred mieszka z ojcem w domu na cmentarzu, w pobliżu grobu swojej matki. Dziewczyna spędza czas samotnie, snując się ze swoim grubym psem między zaniedbanymi grobami. Przez to pojawiają się plotki, że cmentarz jest nawiedzony. Sprawą zaczyna się interesować firma organizująca wycieczki „po nawiedzonym Toronto” oraz kuzynka hochsztaplerka. Nawet ojciec Winifred jest przekonany, że cmentarz odwiedza jego ukochana zmarła żona. Wszystko się zmienia, gdy do dziewczyny zaczyna przychodzić prawdziwy duch nastolatki, która zginęła kiedyś tragicznie w pobliskim wąwozie. Od tej pory nic już nie jest takie samo. Winifred musi inaczej spojrzeć na życie, śmierć i miłość. Zwłaszcza na miłość…
To nie jest lekka i łatwa książka, jak początkowo myślałam. Poruszane są tutaj trudne tematy — nasza bohaterka czuje się inna — a na co dzień zdecydowanie bliżej jej do zmarłych niż do żywych. Mieszka wraz z ojcem w domu na cmentarzu w pobliżu grobu swojej matki. Dnie spędza, snując się pomiędzy grobami. Gdy poznaje ducha pewnej dziewczyny, zmienia się jej pogląd na życie i śmierć. Od samego początku atmosfera jest dziwna i osobliwa. Klimat jest niepokojący, a odczuwalna samotność przytłacza. Rozważania o egzystencji, przemijaniu i śmierci otoczone są skomplikowanymi relacjami, problemami życia codziennego i trudnościami dorastania. Granica pomiędzy życiem a śmiercią jest bardzo cienka.
Winifred ma szesnaście lat, a bardzo często zachowuje się, jakby miała dużo mniej. Bohaterowie wykreowani nieco po macoszemu. Wątek queerowy naciągany — zupełnie nie było czuć pomiędzy nimi chemii. Nie do końca jestem w stanie stwierdzić, dokąd prowadzi nas akcja. Rzeczywistość miesza się ze snem. A przyziemne rzeczy zostały opisane tak, że można poczuć zażenowanie i obrzydzenie. Akcja toczy się bardzo chaotycznie, a wątki urywają się.
Pieśni żałobne dla umierających dziewcząt to książka dziwna i osobliwa, która na pewno nie każdemu przypadnie do gustu. Cherie Dimaline stworzyła historię inną, ale nie do końca tego po niej oczekiwałam.
Ilość stron: 319
Wydawnictwo: Rebis
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Domu Wydawniczemu REBIS ;)
Zajrzyjcie na mój profil na Instagramie oraz na profil REBIS ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz