[008] Recenzja: Tamte dni, tamte noce – André Aciman

"Nazywaj mnie swoim imieniem, a ja będę nazywał cię swoim.", czyli wakacyjny romans we Włoszech. 

Tamte dni, tamte noce to opowieść o obsesyjnej miłości nastolatka do profesora, który spędza wakacje w rodzinnym domu głównego bohatera, Elio. Nastolatek jest zafascynowany gościem i próbuje się do niego zbliżyć. Tak zaczyna się romans, który ma zmienić ich życie na zawsze. W miarę jak zbliża się koniec wizyty Olivera u Perlmanów, zakochani w sobie Elio i Oliver znajdują się w sytuacji zdominowanej przez niepewność i tęsknotę. 

Gdyby nie film to pewnie nie sięgnęłabym po tę książkę. To właśnie film spotkał się z bardzo dobrym odbiorem krytyków i nie tylko. 

James Ivory otrzymał Oscara za najlepszy scenariusz adaptowany, ponad to film otrzymał nominacje do Nagrody Akademii w kategoriach: najlepszy film, najlepszy aktor (Chalamet) i najlepsza piosenka ("Mystery of Love"). Ivory został nagrodzony za scenariusz również Nagrodą Brytyjskiej Akademii Filmowej i podczas Critics' Choice Awards i Writers Guild of America Awards. Chalamet otrzymał nominacje do Nagrody Brytyjskiej Akademii Filmowej i Złotego Globu. American Film Institute oraz National Board of Review uznały film za „jedno z najlepszych dzieł roku”. (wikipedia)



Po tylu sukcesach produkcji obejrzałam i ja. Mogę śmiało stwierdzić, że film podobał mi się dużo bardziej niż książka, ale przejdźmy do książki, bo to ona jest tematem przewdonim dzisiejszej recenzji. 

Narratorem jest Elio, zakochany po uszy w Oliverze, który opowiada historię romansu. Opowiada, więc jest tutaj dużo przemyśleń i pragnień nastolatka, a mało akcji. Olivera poznajamy poprzez opisy Elio, nie możemy spojrzeć na tło rozgrywanych zdarzeń. Trochę to męczące. Mało dialogów – czasami są wplątane w przemyślenia i wspomnienia Elio. 

Na plus Włochy, cudowne lato i poezja, której tutaj jest naprawdę sporo. Elio jest utalentowanym młodzieńcem, komponuje muzykę i dużo czyta, a my razem z nim zagłębiamy się w odmętach sztuki i literatury. 

Homoseksualizm. Jeśli masz problem z homosekualnością to nie jest to książka dla ciebie. W niektórych momentach Elio dosłownie opisuje co chce, aby Oliver z nim robił. Zdziwiła mnie scena, w której Elio, przy śniadaniu, przy Oliverze oraz swoim ojcu mówi, że prawie udało mu się z dziewczyną. Nie wiem, ale jak dla mnie to jest dosyć dziwna scena. Elio chciał się pochwalić? Zaspokoić swoje ego? Wywołać zazdrość u Olivera? 


Call me by your name (jakoś bardziej przypadł mi oryginalny tytuł) jest historią o pożądaniu, o niesamowitej miłości, ale także o smutku i samotności. 


Koniec jednak nie przypadł mi do gustu, tak jakby oszukiwali samych siebie. Spotykają kilkanaście lat później i wspominają stare czasy. Oliver ma żonę, dwójkę dzieci. Przepraszam, ale nie kupuję tego zakończenia. 

Nie lubię romansów, ale ten był na tyle lekki, że książkę przeczytałam w kilka godzin. Polecam najpierw obejrzeć film, a potem czytać książkę.

Mimo wad (to nie jest zła książka!) polecam zapoznać się z historią Elio i Olivera, która oczaruje Cię klimatem i miłością. Miło spędziłam czas przy tej książce. 

"Tamte dni, tamte noce" to historia nagłego i intensywnego romansu między dorastającym chłopcem a gościem jego rodziców w letnim domu we Włoszech. Obaj są zaskoczeni wzajemnym zauroczeniem i początkowo każdy z nich udaje obojętność. Ale w miarę jak mijają kolejne niespokojne letnie tygodnie, ujawniają się ukryte emocje: obsesja i strach, fascynacja i pożądanie, a ich namiętność przybiera na sile. Niespełna sześciotygodniowy romans jest doświadczeniem, które naznacza ich na całe życie.  To, co odkrywają na Rivierze i podczas namiętnego wieczoru w Rzymie, jest jedyną rzeczą, której boją się już nigdy więcej nie znaleźć: totalną bliskością.


Dziękuję za książkę, Poradnia K Wydawnictwo.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Mrs Black | WS X X X