[914] Recenzja: All Better Now – Neal Shusterman

0 | Skomentuj

„Oboje patrzyli w okno, czekając, aż zapadnie zmierzch i na niebie pojawi się wspaniały blask”, czyli epidemia i dylematy moralne.


Neal Shusterman to autor ponad pięćdziesięciu książek w tym bestsellerowych serii takich jak Żniwa śmierci i Podzieleni. Obie te serie bardzo mi się podobały, dlatego nie wahałam się przed sięgnięciem po jego najnowszą książkę. Autor tworzy także scenariusze do filmów i seriali.


Na ziemi pojawiła się niespotykana dotąd choroba. Zachowuje się jak wirus, a pierwszym objawem jest gorączka, ale osoby, które się nią zarażą, doświadczają długoterminowych skutków, jakich nikt nigdy nie widział - całkowitego zadowolenia ze wszystkiego. Niedługo po zakażeniu ludzie odkrywają, że stres, depresja, chciwość i inne negatywne uczucia, które kiedyś ich przytłaczały, zniknęły.

Prawie każdy rozkoszuje się tym masowym odciążeniem. Ale ludzie u władzy — którzy polegają na niezadowolonych i niepewnych siebie ludziach, aby sprzedawać swoje produkty i ciągle przekonują ich, że potrzebują wszystkiego więcej, lepiej i szybciej — wiedzą, że ten nowy stan jest zły dla biznesu. Wkrótce rozpoczynają się kampanie przekonujące ludzi, że bycie cały czas szczęśliwym jest niebezpieczne. Opracowano nawet szczepionkę, która ma pozbawić ludzi wewnętrznego spokoju i przywrócić ich do normy, ponieważ z pewnością bez gniewu lub zazdrości jako motywatorów, produktywność ulegnie zahamowaniu, a świat pogrąży się w chaosie.

Prawie niemożliwe jest ustalenie prawdy, gdy każdy, kto ma jakąś platformę, forsuje własne plany. Dwoje nastolatków z bardzo różnych środowisk, których życie wywróciło się do góry nogami na różne sposoby przez wirusa, znajduje się w centrum niebezpiecznej gry o władzę. Czy uda im się ujawnić prawdę?


All Better Now to powieść, której fabuła przypomina nam rzeczywistość — pandemię koronawirusa. W swojej książce autor opisuje Koronę Royal, wirusa, który rozprzestrzenia się na świecie. Jeśli go przeżyjesz, to uwolnisz się do stresu, smutku oraz innych negatywnych emocji. Oczywiście nie wszyscy są w stanie przetrwać tę chorobę. Tutaj pojawiają się dylematy, ponieważ tak naprawdę nie wiemy, po której stronie stać. Postaci, która chce zakazić jak najwięcej osób (w końcu, kto by nie chciał żyć bez smutku), czy też bohatera, który stara się powstrzymać epidemię (notabene tworząc innego wirusa). Komu kibicować i którą stronę wybrać? Kto jest tym złym? Podczas czytania czułam się rozdarta i nawet po zakończeniu tej książki nie wiem, za którą stroną jestem. Szczęście w tej opowieści jest naprawdę niebezpieczne.



All Better Now opowiada historię trójki bohaterów — Mariel, Róna i Morgan. To młode osoby, które mają różne poglądy na panującą epidemię — od chęci zarażenia się do walki, by go uniknąć. Dzięki ich odmiennym charakterom możemy poznać, komu powszechna radość może sprzyjać, a komu zagrażać. To jedna z tych książek, która zmusza do zastanowienia się, czy wszechobecne szczęście byłoby dobre dla ludzi. Autor potrafi budować napięcie, które jest wyczuwalne do samego końca.



Neal Shusterman zmusza do refleksji i mimo że jest to książka młodzieżowa, to przedstawia ciężkie tematy. Klimat wciąga od pierwszych stron, a napięcie nie opuszcza nas do ostatniej kartki. Różnorodność bohaterów przedstawia skomplikowany świat wykreowany przez Shustermana. Całość napisana jest lekkim językiem, dzięki temu te 500 stron dosyć szybko się czyta. To książka idealna dla fanów dystopijnych opowieści.



Ilość stron: 558

Wydawnictwo: Uroboros

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Uroboros ;)












[913] Recenzja: Baśniobór tom I – Brandon Mull

0 | Skomentuj

„Oto przekleństwo bycia śmiertelnym. Pierwszą część życia spędzasz na nauce, nabieraniu siły i umiejętności. A potem, bez twojej winy, ciało zaczyna odmawiać posłuszeństwa. [...] Osiągasz szczyt mądrości i życiowego doświadczenia, a jednocześnie zdradliwe ciało staje się więzieniem”, czyli pierwszy tom Baśniobóru.


Baśniobór to seria fantasy dla dzieci i młodzieży składająca się z pięciu książek. Już od kilku lat miałam ją na oku, ale jakoś zawsze przekładałam ją na później. Teraz przy okazji wydania tych powieść w nowej szacie graficznej postanowiłam się skusić. Jako wierna fanka Harry'ego Pottera oraz Percy'ego Jacksona liczyłam na solidną opowieść w fantastycznym świecie.


Kendra i Seth zostają wysłani na dwa tygodnie do dziadka. I wcale nie są zadowoleni. Na przywitanie dostają mnóstwo przestróg. Dzieci nie mają pojęcia, że ten dziwny staruszek jest strażnikiem tajemniczego Baśnioboru. W pilnowanym przez niego lesie żyją ze sobą w zgodzie zachłanne trolle, figlarne satyry, zgryźliwe czarownice, psotne chochliki i zazdrosne wróżki. Rodzeństwo, zlekceważywszy zakazy dziadka, uwalnia groźne siły zła, którym teraz trzeba stawić czoło. By uratować rodzinę, Baśniobór, a może nawet cały świat, Kendra będzie musiała zdobyć się na to, czego obawia się najbardziej...



Baśniobór to pierwszy tom serii, w którym poznajemy Kendrę i Setha, którzy mają spędzić wakacje u dziadków. Jednak okazuje się, że ich dziadek jest strażnikiem pewnej krainy, gdzie żyją trolle, wróżki, chochliki i czarownice. Kendra i Seth to dzieciaki ciekawe świata; wbrew zakazom uwalniają siły zła (szczególnie chłopak to lekki duch i rozrabiaka — to właśnie on ściągnął kłopoty). I od teraz zaczyna się przygoda. Ten świat jest pełen magii i intrygujących stworzeń. Autor stworzył baśniową krainę, a jego styl jest lekki i z przyjemnością śledzi się kolejne historie. Brandon Mull czerpie także z różnych mitologii, również greckiej (którą uwielbiam) i legend.



Baśniobór to dynamiczna fabuła i liczne zwroty akcji. Magia przeplata się z rzeczywistością. Bohaterowie są dziećmi, a więc zachowują się jak dzieci — popełniają błędy. Kendra jest postacią odpowiedzialną i zupełnym przeciwieństwem swojego brata, dla którego zasady nie mają większej wartości. Ta książka przypomina mi trochę bajkę. Bardzo szybko można polubić bohaterów i zacząć im kibicować. Autor zadbał, by czytelnik nie nudził się.



Nowe wydanie Baśniobóra zawiera nowe okładki, barwione brzegi wraz z ilustracjami, które łączą się z kolejnymi tomami (świetnie to razem wygląda), a także kilka baśniowych rysunków autorstwa Brandona Dormana. To książka, która może zachęcić młodszych ludzi do czytania. Może pochłonie ich świat Baśniobóru? Mam taką nadzieję. A tymczasem sięgam po kolejny tom tej historii.



Ilość stron: 350

Wydawnictwo: Wilga


Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Wilga ;)






[912] Recenzja: Susza – Aleksandra Świderska

0 | Skomentuj

„Nie ma bardziej niebezpiecznych tajemnic niż te, które Kościół próbuje ukryć. Zwłaszcza w mieście, gdzie każdy grzech płonie żywym ogniem”, czyli powrót kryminalnego świata Aleksandry Świderskiej.


Susza to już czwarty tom Miasto gasnących świateł Aleksandry Świderskiej. Wcześniej autorka swoje opowiadania typu fanfiction publikowała na portalu Archive of Our Own, (portal, gdzie fani publikują swoje opowiadania). Jestem z tą serią na bieżąco i zawsze wypatrywałam kolejnych tomów. Czy czwarta odsłona tego cyklu trzyma poziom poprzednich? W niektórych aspektach tak, w niektórych nie.


Podobno o religii nie wypada mówić w towarzystwie. A o tajemnicach Kościoła – wcale.
Tego właśnie domaga się Prokuratorka Okręgowa, kiedy wciąga Adama Aleksandrowicza, śledczego wrocławskiej dochodzeniówki, w sprawę samobójstwa jednego z wyżej postawionych duchownych. Komisarz i jego partnerka, podinspektor Elżbieta Soyta, dostają trzy dni na potwierdzenie tego, że biskup rzeczywiście odebrał sobie życie.
Jednak im bardziej zagłębiają się w śledztwo, tym wyraźniej widzą, że śmierć księdza to tylko część większego planu. Planu, który ma ujawnić brudy od lat zamiatane pod dywan przez dolnośląskie władze archidiecezjalne. By rozwikłać tę sprawę i nie stać się kolejną ofiarą intryg, Adam musi zwrócić się po pomoc do kogoś, kto nie boi się przekraczać granic.
Konrad Gronczewski zna przestępcze podziemie Wrocławia jak nikt inny – i to z nim Aleksandrowicz ponownie połączy siły. Problem w tym, że związek z tym mężczyzną jest największym sekretem policjanta. A w mieście, gdzie każdy skrywa swoje grzechy, przeciągająca się susza może spalić wszystko do gołej ziemi…



Autorka stworzyła naprawdę sympatycznych bohaterów, którym się kibicuje. Adam Aleksandrowicz, nasz główny bohater, jest policjantem, który nie boi się podejmować trudnych decyzji. Z drugiej strony mamy mroczny świat i Konrada, który do niego należy. Osoby, które są na bieżąco wiedzą już, że są to wybuchowe charaktery, które razem tworzą nietuzinkową parę. Ich relacja jest przedstawiona bez zbędnego lukru. Do bólu prawdziwa i pełna skrajnych emocji. W Suszy oprócz rozwoju relacji naszych głównych bohaterów mamy sprawę kryminalną powiązaną z duchownymi. Wątek ten jest dosyć odważnym posunięciem. Religijność, tajemnice Kościoła i zbrodnia, która ma zostać zatuszowana. Susza nie boi się podejmować trudnych tematów takich jak pedofilia w Kościele.



Relacja Konrada z Adamem wydaje się dosyć spokojna i monotonna w tym tomie. Brakuje mi tutaj nieco Konrada z pierwszego tomu z tą całą tajemniczą otoczką. Może ta zmiana ma związek z wydarzeniami, jakie go ostatnio spotkały. Dużo znajdziecie tutaj także rozważań naszych głównych bohaterów nad ich związkiem, a także powtórzeń z poprzednich tomów (więc jeśli już nie pamiętacie, co wydarzyło się wcześniej, to zostanie wam to przypomniane). Ciekawie jest przedstawiony wątek relacji Konrada ze swoją niezrównoważoną siostrą i może on wywołać w czytelniku trochę niepokoju. Postać Eli nieco zaczyna mnie irytować — zachowanie niczym u nastolatki i powtarzalność scen, w których pojawia się pomiędzy Konradem i Adamem, jest męcząca.



Susza to połączenie kryminału/thrillera z ciekawie przedstawioną relacją LGBTQ+. Całość jest naturalna i świetnie wywarzona. Autorka bardzo realistycznie oddała emocje, jakie towarzyszą głównym bohaterom i jakie sprzeczności nimi targają. Wprowadzenie homoseksualnej postaci i to w świecie policyjnym na pewno jest odważnym krokiem na naszym rodzimym podwórku. Sam wątek duchownych jest ciekawie napisany. Pomimo kilku wad to nadal jest to dobra książka, całościowo jest to godna polecenia seria. Jeśli jeszcze jej nie czytaliście, to polecam zrobić to chronologicznie, zaczynając od Mgły. Ja natomiast wypatruję już kolejnego tomu.



Ilość stron: 627
Wydawnictwo: Novae Res


Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Novae Res ;)












[911] Recenzja: Cukiernia w płatkach wiśni – Kuang Feng

0 | Skomentuj

 „Droga do życiowego celu nie jest linią prostą, ale pełną zakrętów, na których ludzie się gubią”, czyli literatura piękna w azjatyckim wydaniu.


Kuang Feng to tajwańska powieściopisarka, której prace zostały wyróżnione licznymi nagrodami literackimi w Tajwanie, w tym Taoyuan Literature Award, Taichung Literature Award, Yushan Literature Award i Zhongyi Literature Award. Cukiernia w płatkach wiśni jest jej debiutem literackim. Bardzo lubię sięgać po literaturę azjatycką, dlatego nie wahałam się przed sięgnięciem po tę pozycję.


W Japonii, pod drzewami kwitnącej wiśni, można spróbować wagashi – tradycyjnych japońskich słodyczy przypominających małe dzieła sztuki. W jednej z takich cukierni pracuje An-Chan, młody Tajwańczyk, który szuka swojego miejsca w życiu. Tam poznaje Emiko, dziewczynę uwięzioną między rodzinną tradycją a własnymi marzeniami.

Ich losy splatają się na moment – zbyt krótki, by mogli być razem, lecz wystarczający, aby odmienić ich na zawsze.

Po zawodzie miłosnym, bez przyszłości, której mógłby się uchwycić, An-Chan wraca do Tajwanu. W podupadającej rodzinnej piekarni odkrywa nie tylko przepis na słodkie wypieki, ale i na szczęście. Stopniowo zaczyna rozumieć, że życie nie jest prostą linią, a odpowiedzi przychodzą wtedy, kiedy wcale ich nie szukamy.


To książka zaliczana do literatury pięknej, która opowiada o szukaniu własnej drogi. An-Chan to młody chłopak pochodzący z Tajwanu, który pracuje w kawiarni. Kwitnące wiśnie kojarzą mu się z Emiko i dłużej nie jest w stanie na nie patrzeć, dlatego postanawia opuścić Japonię i powrócić do Tajwanu, gdzie pracę załatwia mu mama. Stryjeczny dziadek prowadzi lokal, który od wielu lat serwuje tradycyjne wypieki. I tak oto będziemy obserwować, jak nasz główny bohater będzie szukał swojego miejsca w świecie. Poznaje nowych ludzi i zdobywa przyjaciół. Akcja toczy się powoli — część jej dzieje się w Japonii, a druga część na Tajwanie. Z czasem dowiadujemy się o relacji An-Chan z Emiko.



Mamy okazję poznać kulturę tajwańską oraz kilka tradycyjnych tajwańskich i japońskich cukierniczych wypieków. To książka, która przedstawia codzienne życie zwykłych ludzi. Opowiada o pierwszych miłościach i dorastaniu. W tle towarzyszy nam zapach przepysznych słodkości. Bohaterowie popełniają błędy, ale starają się czerpać z nich wnioski. Nasz główny bohater stara się pogodzić z przeszłością i ruszyć do przodu. Książka pokazuje jego drogę do uleczenia i odnalezienia sensu swojego życia.




Cukiernia w płatkach wiśni to ciepła i pokrzepiająca opowieść, która daje nadzieję na lepsze jutro. Tutaj akcja nie pędzi niczym rollercoaster — to spokojna i melancholijna historia. Literatura azjatycka jest specyficzna i nie każdemu przypadnie do gustu. Jeśli jednak macie już kilka za sobą to myślę, że warto zapoznać się z powieścią Kuang Feng.



Ilość stron: 350

Wydawnictwo: Mando


Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Mando;)








Zajrzyjcie na mój profil na Instagramie oraz na profil Wydawnictwa Mando  ;)









© Mrs Black | WS X X X