Ann Flor przedstawia "ROZDZIAŁ X (OSTATNI) - THAT'S HOW PEOPLE GROW UP"
William w kilku krokach znalazł się przy mnie, usiadł obok i złapał za rękę, splatając z moimi palcami swoje, a ich dotyk był mi dobrze znany. Nie odzywał się przez pewien czas, po prostu patrzyliśmy na wzburzone morze i milczeliśmy. Aż wreszcie zapytał:
− Co tam?
Gdybym zatopił się w myślach, co czasami mimowolnie mi się zdarzało, nie wyrwałby mnie tym z sposobem z zadumy. Wiele razy odchodził bez odpowiedzi i pozwalał, bym pozostał sam, jak sobie w takim momencie życzyłem. Ale nie dziś, dziś obecność Williama okazała się pocieszeniem.
− Nie umiem poskładać myśli - powiedziałem. - Nie umiem nad nimi zapanować.
− Nikt tego od ciebie nie oczekuje, minęło zaledwie kilka dni... Nikt nie oczekuje, żebyś zaraz stawał na nogi i uporał się ze swoim cierpieniem. To zazwyczaj wymaga czasu.
− Ile?
− Nie da się przewidzieć, ten moment po prostu nadejdzie, poczujesz, że wreszcie wiesz, co robić.
− A więc jeszcze nie nadchodzi...
− To cię męczy?
− Trochę.
− Może napisz o tym piosenkę?
− Nie wiem, czy jeszcze umiem cokolwiek napisać.
Kategoria: Fanfiction, Steven Patrick Morrissey
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz