Leria przedstawia Sprawa nr III – Zawiły zwój i audyt – część 2
Kruk jakby trochę się zachmurzył. Posyłał starszemu koledze spojrzenie spod byka i chyba nie uśmiechało mu się spełniać życzenie Feliska. O co mógł go prosić? Przyglądałam się raz jednemu, raz drugiemu, starając się wychwycić jakąś podpowiedź w ich zachowaniu.
— Stryjkowi się to nie spodoba — powiedział jedynie.
— Szef o niczym nie musi wiedzieć. Wchodzisz w to? Sam nie dam rady się włamać.
— Co?! Będziemy się włamywać?! — krzyknęłam, a Feliks i Marcel posłali mi karcące spojrzenia. — Przepraszam — dodałam szeptem.
Rozglądaliśmy się przez chwilę, ale chyba żaden z KTOSiów mnie nie usłyszał.
— Jeśli Marcel weźmie ze sobą cudoklucz, to technicznie nie będzie to włamaniem, ale hmm... Nie, to dalej będzie włamanie, ale nie mamy wyjścia.
— Cudoklucz?
— Klucz, który otwiera każdy zamek — wyjaśnił odruchowo Marcel nieobecnym głosem.
— Jak w tym głupim powiedzeniu? Tak myślałam. I użyjemy go, by sprawdzić mieszkania podejrzanych — domyśliłam się. — To w ogóle legalne?
— Nie bardzo. Nie powinniśmy używać tego klucza w taki sposób, ale... Cholera! Ten zwój to poważna sprawa.
— Będę ci wisiał przysługę — przekonywał Lange.
— Yhm... Nie podoba mi się to i lepiej, żeby NIKT nas nie złapał — odparł.
— Nikt nas nie złapie, będziemy uważać.
Marcel długo się wahał i widać, że wciąż nie został w pełni przekonany. Z wrażenia wstrzymałam oddech.
— No, dobra — odpowiedział w końcu. — Ale jak coś nie wypali, to będzie twoja wina. Jesteś starszy stażem.
Kategoria: Fantasy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz