Alex Michaelides to autor znany z takich bestselerowych powieści jak Pacjentka czy też Boginie. Dla mnie jest to drugie spotkanie (po Boginiach) z tym autorem. Do książki przekonał mnie opis, który zwiastował ciekawą opowieść o morderstwie.
Lana Farrar, osamotniona gwiazda filmowa, która chwile sławy ma już za sobą, zaprasza najbliższych przyjaciół na weekend na swoją prywatną grecką wyspę. Ale stare przyjaźnie skrywają gwałtowne namiętności i urazy czające się tuż pod powierzchnią… Za czterdzieści osiem godzin jedno z nich będzie martwe... A to dopiero początek.
Całość przypomina mi trochę sztukę teatralną, co nawet idealnie pasuje do bohaterów, ponieważ są oni aktorami, którzy grają nie tylko w filmach, ale i też w życiu prywatnym. Bohaterowie są dosyć niejednoznaczni, nie możemy im ufać. Pełni skrajnych emocji i psychopatycznej osobowości. Autor manipuluje czytelnikiem do samego końca historii, wprowadzając liczne fałszywe tropy i zwroty akcji.
Alex Michaelides potrafi zaintrygować czytelnika specyficzną fabułą, która przypomina melodramat. Znajdziecie tutaj także sporo filozoficznych przemyśleń. Mam problem z tą książką. Z jednej strony wciągnęła mnie, a z drugiej były momenty, które mnie irytowały. Nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy mi się podobała, czy też nie. Myślę, że najlepiej samemu przekonać się, czy to coś dla was.
Ilość stron: 332
Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz