[854] Recenzja: Dziecko Odyna – Siri Pettersen

„Śmierć jeszcze nigdy nie rozwiązała żadnego problemu. Śmierć to tylko śmierć. Nigdy nic nie poprawia, i zawsze tak będzie”, czyli skandynawskie fantasy.


Dziecko Odyna to pierwszy tom z cyklu Krucze pierścienie. Siri Pettersen ma na swoim koncie już kilka książek. Ta powieść to dla mnie pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Skusił mnie opis zwiastujący opowieść związaną z mitologią. Uwielbiam ją w każdej postaci, a tutaj jest ona inspirowana mitologią nordycką. Pierwotnie ukazała się ona u nas w 2016 roku, więc niektórzy może już wcześniej mieli okazję się z nią zapoznać.


Wyobraź sobie, że brakuje ci czegoś, co mają wszyscy inni. Czegoś, co stanowi dowód na to, że należysz do tego świata. Czegoś tak ważnego, że bez tego jesteś nikim. Jesteś zarazą. Mitem. Człekiem. Dzikus z Północy kaleczy nożem niemowlę, by ukryć, że dziewczynka urodziła się bez ogona. Gnijący członek Rady desperacko walczy o to, by wywołać wojnę. Ubóstwiany syn z arystokratycznego rodu wyrzeka się własnego dziedzictwa i godzi mieczem w swoich. Mieszkańcy opuszczają swoje domy i gospodarstwa ze strachu przed istotami, których nikt nie widział od tysiąca lat. A rudowłosa, bezogoniasta dziewczyna ucieka, by ratować życie, i nie wie, że to wszystko dzieje się z jej powodu.




Początek Dziecka Odyna jest dosyć trudny do przebrnięcia — dużo opisów świata wykreowanego przez autorkę. Dużo informacji na raz do przyswojenia. Ten tom to tak naprawdę wprowadzenie do całego uniwersum. To zupełnie inny świat — mamy ludzi obdarzonych ogonami, inne prawa, magię oraz władzę. Czym jest Enva, jak nad nią panować — pytań jest tutaj dużo. Klimat tej powieści jest mroczny i surowy. Na każdym kroku można poczuć niebezpieczeństwo, jakie czyha na bohaterów. Nie do końca polubiłam główną bohaterkę — Hirkę (która mocno mnie irytowała), zdecydowanie bardziej przemawia do mnie postać Rimiego. Autorka za często powtarzała, że Hirkę jest Zgnilizną. Bohaterka wiecznie użala się nad sobą, a wątek romantyczny jest naciągany i całe szczęście, że jest tylko tłem.




Sporo w tej książce drastycznych scen, nieprzeznaczonych dla młodszych czytelników. W ogólnie nie poczułam tutaj klimatu nordyckich mitów, na co tak bardzo liczyłam. Strasznie wolno szło mi czytanie Dziecka Odyna. Wielokrotnie ją odkładałam, by powrócić do niej później. Chyba za bardzo nastawiłam się opowieść z mitologią w tle. Powieść jest schematyczna, momentami nudna, a powtórzenia naprawdę męczą (czasami nawet co drugie zdanie). Antagonista tej historii jest przedstawiony bez większego sensu — nic się o nim nie dowiedzieliśmy, a autorka i tak się go szybko pozbyła.



Dziecko Odyna zbiera naprawdę sporo pozytywnych recenzji, dlatego myślę, że warto samemu się przekonać czy to książka dla Was. Nie wiem, czy sięgnę po kolejne tomu. A jak już, to na pewno nie w najbliższej przyszłości. Na razie Dziecko Odyna zostawiło mnie z lekkim rozczarowaniem.


Ilość stron: 648
Wydawnictwo: Rebis


Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Domu Wydawniczemu REBIS ;)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Mrs Black | WS X X X