Ann Flo przedstawia "ROZDZIAŁ IX - WILLIAM, IT WAS REALLY NOTHING"
I tylko tyle masz mi do powiedzenia, ty...!
W tym samym momencie William przyciągnął mnie do siebie i... pocałował, ani niepewnie, ani niewinnie, nie, zrobił to zupełnie świadomy. Nie wiedziałem, jak powinienem zareagować, byłem w totalnym szoku, serce waliło mi w szalonym tempie. Czy to wydarzyło się naprawdę?
− Willie...?
− Z „Willa” i „Williama”, znowu jestem „Willie'm” − rzekł ze smutnym uśmiechem przez łzy.
− Co to wszystko ma znaczyć?...
− Stevie, przebierz się, przeziębisz się, rozchorujesz.
− Nie!
− Czy ty nie widzisz moich uczuć? − zapytał, po czym wyciągnął rękę i pogłaskał mnie po policzku.
Nie było to przyjemnie. Nie było też nieprzyjemne. Jak i wszystko inne, było mi po prostu obojętne.
− Ale... że... ty... coś.... do mnie???
− Niemożliwe, naprawdę o niczym nie wiedziałeś.
− A o czym niby jeszcze mam wiedzieć?!
Nie, tego było niewiele, denerwowałem się, bo co innego mi pozostało? William złapał mnie za rękę i zaprowadził do pokoju obok. W milczeniu usiedliśmy na łóżku i patrzyliśmy sobie w oczy z niedowierzaniem. Na poduszce podsypiał niewzruszony Wolfgang.
Kategoria: Fanfiction, Dramat, Steven Patrick Morrissey
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz