Perriele rebel przedstawia OZDZIAŁ 10. 'JUŻ NIE MA SZANS NA POWROTÓW KOLOROWYCH SMAK'
Popchnęłam drzwi i zrobiłam krok do przodu. Wszędzie było ciemno, a jedyne źródło światła dawało okno, za którym świeciły się światła nocnego życia Londynu. Rzuciłam szpilki zaraz przy wejściu i przełknęłam ślinę. Serce biło mi nienaturalnie szybko. Nigdy jeszcze nie musiałam stawiać czoła samej takiej sytuacji. Samej. Co za ironia losu!
- Kto tu jest?! - krzyknęłam głośno. Nikt mi nie odpowiedział.
Powoli i cicho zamknęłam za sobą drzwi. Próbowałam unormować oddech, ale raczej mi to nie wychodziło.
- Halo! - krzyknęłam jeszcze raz, ale i tym razem spotkałam się z ciszą.
Nie było słychać, by ktoś chodził po domu. Może nikogo jednak nie ma? Oczywiście, że nie ma. Zamek był nienaruszony, idiotko! Nie zamknęłaś po prostu rano drzwi i masz w to uwierzyć. Gdyby tu byli, już dawno by mnie ogłuszyli, biorąc pod uwagę, że jestem tu od jakiejś pół minuty. Głęboko odetchnęłam i podeszłam do najbliższej ściany. Wymacałam dłonią włącznik i włączyłam światło. Podeszłam znów do drzwi i schyliłam się po szpilki. Gdy odwróciłam się w kierunku salonu, wszystko wypadło mi raptownie z rąk, gdy przed oczami miałam Tomlinsona.
- Jezus, Maria! - krzyknęłam, łapiąc się za serce.
- Woah, nie wiedziałem, że jesteś wierząca. - Parsknął śmiechem, siedząc na fotelu i nie spuszczając ze mnie wzroku.
Kategoria: Fanfiction, Louis Tomloinson, One Direction
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz