"Basio saepe volam, cui plagam diligo solan*", czyli brat Gotfryd powraca.
Czarcie słowa to drugi tom z cyklu Brat Gotfryd. Pęknięta Korona była dobrą książką, więc postanowiłam przeczytać kontynuację. I nie zawiodłam się.
Król Rudolf Habsburg nakazuje zorganizować turniej na zamku Rappottenstein − zaprasza na niego wojowników i władców. Z początku atmosfera jest beztroska, ale wystarczy iskra, aby wzniecić wojnę. Zaczynają się intrygi, które wkrótce doprowadzą do śmierci bezbronnych ludzi. Morderca pozostawia zwłoki na drzewach wokół zamku wraz z niepokojącymi wiadomościami. Ci, którzy je widzieli mówią, że kraj nawiedził Titivillus – demon słów. Brat Gotfryd wraz z Jaksą i Lambertem postanawiając zdemaskować winnego.
Wydarzenia w Czarcie słowa rozgrywają się 6 lat po Pękniętej Koronie. Nasi bohaterowie trochę się zmienili, ale nadal moim ulubionym jest Jaksa. Cenię go za ironiczny sposób bycia i sarkazm. Poznajemy dogłębniej brata Gotfryda, jego przeszłość. W Pękniętej Koronie niewiele było o nim wiadomo, teraz zostało to odkryte, ale mimo to pozostaje nadal jedną z tajemniczych postaci tej książki.
Podczas lektury były momenty, w których można się pośmiać. Język podobny do tego z Pękniętej Korony. Dużo wstawek po łacińsku, ale na szczęście są przypisy, które je tłumaczą, więc nie jest to problem. Jak już się przywyknie do stylu autora książkę czyta się płynnie, a jak czytaliście Pękniętą Koronę to nie będziecie mieć żadnego problemu. Akcja dzieje się w średniowieczu, więc słownictwo jest dopasowane do epoki.
Ciekawy pomysł na wykorzystanie Titivillusa, który jest diabłem z folkloru średniowiecznej Europy. Jego imię pochodzi prawdopodobnie od łac. titivillicium („coś bez wartości”). Zapisuje przewiny ludzkie w celu wykorzystania ich jako dowodów na Sądzie Ostatecznym. Lubię takie nawiązania w książkach.
Czarcie słowa to kryminał, sensacja, a także fikcja historyczna. Fabuła wciąga i intryguje. Autor bardzo dokładnie odwzorował świat epoki, a to musiało być czasochłonne. Bohaterowie przedstawieni są w interesujący sposób. Jeśli podobała Wam się Pęknięta Korona to Czarcie Słowa również przypadnie Wam do gustu.
* (łac.) Wielu całuje dłoń, którą pragnie odciąć.
Ilość stron: 365
Wydawnictwo: INITIUM
Premiera: 14.02.2019 r.
Recenzja Pękniętej Korony.
Premiera: 14.02.2019 r.
Recenzja Pękniętej Korony.
Austria, rok 1279. Po zakończeniu krwawej wojny o koronę Królestwa Niemiec kraj cieszy się chwilowym spokojem. Chcąc zadowolić krnąbrnych wasali, król Rudolf Habsburg nakazuje zorganizować turniej na zamku Rappottenstein − zaprasza na niego wojowników i władców z ościennych krajów. Atmosfera towarzysząca rycerskim zmaganiom wydaje się beztroska, jednak wystarczy iskra, aby na nowo wzniecić wojenną pożogę.
Kiedy możni ścierają się o doczesną chwałę, na traktach wokół zamku dochodzi do serii brutalnych ataków. W miejscach masakry pozostają tylko okaleczone zwłoki i wyryte na drzewach słowa. Ci, którzy je widzieli, mawiają, że kraj nawiedził Titivillus – demon słów. Do walki z czartem staje brat Gotfryd, doświadczony inkwizytor i członek zakonu dominikanów – oraz jego wierni towarzysze z Małopolski: Jaksa Gryfita i Lambert z Myślenic.
Szybko okazuje się, że krążący po gościńcu diabeł nie jest jedynym złem, jakie wkroczyło między austriackie doliny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz