[2607] Nowy post: Rutyna pisania


Aleksander „graf zer0” Janus  przedstawia „Ratunku! Nie mam weny!”

Pewnie znasz to uczucie. Wpadłaś na świetny pomysł, oryginalny, nietuzinkowy, no po prostu nikt inny wcześniej tego nie zrobił. Wiesz, że to będzie genialne. W głowie tworzysz kolejne sceny, dialogi, bohaterów, wydarzenia i aż nie możesz się doczekać, kiedy zaczniesz pisać, bo masz taką ogromną ochotę, normalnie rozsadza Cię energia. Chce się pisać, chce się żyć!

Piszesz. Z kilku słów robi się kilkaset, z jednej strony kilkanaście, kilkadziesiąt; kończysz rozdział, dwa, cztery. Może jest tego więcej, może nie, ale jedno jest pewne: tworzysz. Tworzysz prawie że nieprzerwanie, a wszystko dzięki założonemu pampersowi (nie musisz chodzić do toalety), zapasom jedzenia i herbaty/kawy/innych napojów (chociaż po co marnować czas na posiłki?), substancjom psychoaktywnym... no, oprócz tych ostatnich, acz stereotyp pisarza mającego problemy z nadużywaniem alkoholu, papierosów i narkotyków jest wciąż żywy.

No i nagle źródełko wysycha, nie masz już takiego zapału do pisania, bo wena uciekła. Tak po prostu, bez słowa wyjaśnienia, odeszła od Ciebie. Skończył się Wasz romans, zostałaś opuszczona i nawet nie wiesz, czy coś zrobiłaś źle, bo przecież było tak fajnie i absolutnie nic nie wskazywało na to, że następnego dnia możesz się obudzić, a jej po prostu nie będzie. Rozstanie jest bolesne, nawet bardzo. Z trudem patrzysz na to, co razem stworzyliście, a w myślach wracasz do wszystkich wspólnych chwil, kiedy po prostu było dobrze. Nie możesz się pozbierać. Jak tu przejść do porządku dziennego po takim czymś? Żyjesz z dnia na dzień, pogrążając się w smutku i poczuciu beznadziejności, z nadzieją, że kiedyś wróci, że pewnego dnia jeszcze coś napiszecie razem, że ona Ci pomoże w tym.

Ale nie zapowiada się na to. A Ty cierpisz, bo nie masz weny.

Kategoria: Poradnik, Refleksje

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Mrs Black | WS X X X