„– Wiesz, to było doskonałe – mieszkać u ciebie. [...] Oglądałem telewizję, leżąc w twoim łóżku, ubierałem się w twoje ubranie, robiłem zakupy, słuchałem muzyki, piłem drinki, nawet posprzątałem... nie wiem, czy zauważyłeś. – Wypiłeś mi whisky. – Nie odkupię ci. Nie licz na to.”, czyli mrożący krew w żyłach debiut.
Martwy sad to debiut pisarski Mieczysława Gorzki i muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona. Dostałam kawał dobrej roboty i mam nadzieję, że wkrótce autor wyda kolejne tak dobre książki.
Komisarz Marcin Zakrzewski zostaje w środku nocy wezwany do brutalnego morderstwa na jednym z osiedli na obrzeżach Wrocławia. Podczas przeszukiwania posesje spotyka mordercę, ale ten nie jest głupi i szybko nokautuje policjanta. Morderca nim ucieka, szepcze mu do ucha zdanie, które Marcin usłyszał wiele lat temu. „Widziałem, jak diabeł chodzi tam na palcach”. Te słowa wypowiedział trzydzieści lat temu jako zaginiony brat bliźniak. Czy to oznacza, że jego brat nadal żyje? To on jest mordercą? Marcin wraca do spraw z przeszłości. Im głębiej wchodzi, tym więcej tajemnic wychodzi na jaw. Wieś, z której pochodzi okazuje się ulubionym miejscem mordercy. Ofiarami padają chłopcy mający średnio 11 lat. Ciał nigdy nie znaleziono, a ofiary znikały zawsze pod koniec września co cztery lata. Zaginięcia sięgają roku 1949. Czy to oznacza, że morderca zabijał przez pół wieku?
Na początku czuć, że jest to debiut autora – dialogi są sztuczne. Im dalej tym to uczucie znika i jest naprawdę fantastycznie. Opisy są ciekawe, a dialogi niewymuszone. Sama sprawie jest niezwykle ciekawa. Fantastycznie napisana, pełna mrocznych momentów historia sprawia, że czytelnik nie spocznie, póki nie jej nie skończy. Autor ma lekkie pióro, dzięki czemu książkę czyta się błyskawicznie. Wciąga od pierwszej strony.
Martwy sad to wiele spraw, które z pozoru nic nie łączy, które na koniec łączą się w zgrabną i logiczną całość. Akcja nawet na moment nie zwalnia. Przeczytałam tę książkę w kilka godzin. Nie spodziewałam się, że tak bardzo mi się spodoba. Oprócz sprawy kryminalnej mamy wątek romansowy, ale nie przeszkadza on w całej historii. Autor bardzo dokładnie opisuje miejsca, w których toczy się akcja. Tytułowy martwy sad może przyprawić o gęsią skórkę niejednego. Bohaterowie są autentyczni, każdy ma swoją przeszłość (czy to dobrą, czy też nie za ciekawą). Gorzka poświecił trochę czasu tematowi przesiedleń powojennych.
Muszę przyznać, że koniec mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się, że ta osoba będzie mordercą. W ogólnie nie brałam jej pod uwagę. Wszystko ze sobą współgra, tworząc niesamowity klimat. Martwy sad na pewno znajdzie się na liście moich ulubionych książek 2019 roku. Autor rozbudził we mnie tak wielką ciekawość, że na pewno sięgnę po kolejne tomy, o ile takowe powstaną.
Ilość stron: 414
Wydawnictwo: Bukowy Las
Dziękuję za możliwość przeczytania tej książki wydawnictwu Bukowy Las ;)
Zajrzyjcie na mój Instagram oraz Instagram Bukowy Las.
Jakie tajemnice kryje przykościelny sad?
Komisarz Marcin Zakrzewski zostaje w środku nocy wezwany do brutalnego morderstwa na jednym z osiedli na obrzeżach Wrocławia. Podczas pościgu za zabójcą słyszy od niego tajemniczy przekaz: „Widziałem, jak diabeł chodzi tam na palcach“. Te same niepokojące słowa usłyszał trzydzieści lat wcześniej z ust brata bliźniaka, który zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach.
Zakrzewski postanawia wrócić do sprawy z przeszłości. Szybko odkrywa, że spokojna podwrocławska wieś, z której pochodzi, od wojny jest milczącym świadkiem zaginięć także innych dzieci. Te tragiczne zdarzenia łączą się z kolei z morderstwami popełnionymi obecnie. Czy to możliwe, żeby ten sam sprawca działał nieprzerwanie od siedemdziesięciu lat?
Powrót do wspomnień z dzieciństwa okazuje się dla policjanta prawdziwym koszmarem, rozgrywającym się tu i teraz. Wkrótce musi walczyć o życie nie tylko swoje, ale i bliskich mu osób. Morderca staje się jego cieniem i zdaje się wiedzieć o nim wszystko...
Jakie tajemnice kryje przykościelny sad?
Komisarz Marcin Zakrzewski zostaje w środku nocy wezwany do brutalnego morderstwa na jednym z osiedli na obrzeżach Wrocławia. Podczas pościgu za zabójcą słyszy od niego tajemniczy przekaz: „Widziałem, jak diabeł chodzi tam na palcach“. Te same niepokojące słowa usłyszał trzydzieści lat wcześniej z ust brata bliźniaka, który zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach.
Zakrzewski postanawia wrócić do sprawy z przeszłości. Szybko odkrywa, że spokojna podwrocławska wieś, z której pochodzi, od wojny jest milczącym świadkiem zaginięć także innych dzieci. Te tragiczne zdarzenia łączą się z kolei z morderstwami popełnionymi obecnie. Czy to możliwe, żeby ten sam sprawca działał nieprzerwanie od siedemdziesięciu lat?
Powrót do wspomnień z dzieciństwa okazuje się dla policjanta prawdziwym koszmarem, rozgrywającym się tu i teraz. Wkrótce musi walczyć o życie nie tylko swoje, ale i bliskich mu osób. Morderca staje się jego cieniem i zdaje się wiedzieć o nim wszystko...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz