„Sprawdzę każde słowo, bo od początku miałam wobec pana jak najgorsze przeczucia. Niekompetencję wyniucham na kilometr.”, czyli wybuchowa komedia kryminalna z Polakami w roli głównej.
Aleksandra Rumin powraca z kolejną satyryczną i przezabawną powieścią. Kilka miesięcy temu czytałam jej debiut, czyli Zbrodnię i Karasia, która nie raz wywołała u mnie śmiech. Czy Zbrodnia po irlandzku również rozbawi czytelnika?
Egzotyczne wycieczki to niebezpieczne hobby. Co roku kilkuset spragnionych wrażeń Polaków ginie podczas wakacyjnych wojaży. Dlatego nikogo nie dziwi, że nieszczęścia dotykają również uczestników wyprawy do Irlandii z biurem podróży „Hej Wakacje”. Nikogo poza pilotem wycieczki, którego męczy przeczucie, że coś tu nie gra. Tomasz Waciak nie ma jednak czasu na dochodzenia, bo musi się użerać z irlandzką pogodą, roszczeniową starszą panią, ciągłymi zmianami programu, zatruciami pokarmowymi i nieprzepartą ochotą, żeby strzelić sobie drinka. Albo trzy.
Zbrodnia po irlandzku to przedstawienie zachowania polaków za granicą w sposób satyryczny. Niektóre sytuacje są absurdalne i chyba nawet Polacy by tak nie zrobili. Są momenty, które jednak jestem w stanie sobie wyobrazić: Polacy są w stanie przynieść taki wstyd. Postać Baronowej Raszpli to typowa starsza pani za granicą, której wiecznie wszystko przeszkadza. Podziwiam Tomasza i jego cierpliwość do swojej grupy, która o mało nie przyprawiła go o załamanie psychiczne.
Każdy rozdział to jeden dzień z wycieczki, który rozpoczyna się planem na dany dzień (forma przypomina wycinek z ulotki reklamującej wycieczkę). Wycieczki objazdowe mają to do siebie, że zawsze może coś wypaść. W Zbrodni po irlandzku niekorzystne sytuacje są na porządku dziennym. Kradzież samochodu, zabójcze owce, zdradzieckie irlandzkie gniazdka elektryczne czy też szaleńczy wieczór kawalerski. Nie raz parskniecie śmiechem.
Czy można stworzyć zabawną opowieść ze śmiercią w tle? Oczywiście! Aleksandra Rumin udowodniła to po raz kolejny. Rumin stworzyła komedię kryminalną z nutką satyry. Zbrodnia po irlandzku to idealna książka na poprawę humoru. Lekkie pióro autorki sprawia, że książkę czyta się błyskawicznie, a sama historia jest tak wciągająca, że nie odłożysz jej, póki nie dowiesz się, o co chodzi w tym wszystkim. Uśmiech nie schodzi z twarzy podczas czytania Zbrodni po irlandzku.
Autorka przedstawia Irlandię w dość niekorzystny sposób. Mnogość absurdalnych wątków i śmierci może znużyć, ale nie bierzmy tej książki na poważnie, wtedy będzie to dobra zabawa. Oprócz tych śmiesznych wątków autorka na koniec ukazuje morał tej historii.
Wybieracie się może na wakacje? Zabierzcie ze sobą Zbrodnię po irlandzku. Oby wasza wycieczka nie skończyła się tak pechowo, jak dla niektórych bohaterów komedii kryminalnej Aleksandry Rumin.
Wydawnictwo: INITIUM
Premiera: 12 sierpnia 2019 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz