„Przekonała się, jak szybko upływa czas, dopiero gdy ten zaczął jej się kończyć”, czyli wybuchowy, emocjonalny i dynamiczny dziesiąty tom Chyłki.
Recenzja bez spoilerów, więc możesz czytać spokojnie... chyba. Wyrok to najbardziej wyczekiwana przeze mnie wrześniowa premiera i zarazem dziesiąty tom Chyłki. Jak wiecie Mróz słynie z cliffhangerowych zakończeń. Po Wyroku czytelnik musi przetworzyć jeszcze raz akcję tego tomu, gdyż dzieje się tam tyle, że nie sposób to ogarnąć za pierwszy razem.
Po zdanym egzaminie adwokackim świeżo upieczony mecenas Oryński ma zastąpić Chyłkę jako główna siła napędowa kancelarii Żelazny & McVay. Pierwsza sprawa, jaką poprowadzi, niechybnie zaważy na całej jego przyszłości zawodowej. Kordian nie ma jednak żadnego wyboru – zostaje zmuszony przez Piotra Langera, by podjąć się obrony pewnego chłopaka w Poznaniu. Co ich łączy? I dlaczego Langerowi tak zależy na jego obronie? Siedemnastolatek oskarżony jest o wyjątkowo krwawe zabójstwo dwóch kolegów ze szkoły, które łudząco przypomina sposób działania Sadysty z Mokotowa. Nie ma alibi, plącze się w zeznaniach, a dowody przemawiają przeciwko niemu. Nawet Chyłka jest przekonana, że tej sprawy nie da się wygrać…
Na każdą nową część Chyłki czekam z niecierpliwością, ponieważ jestem fanką tego cyklu. Jesień w tym roku obfituje w dużą ilość Chyłki i Zordona: dostaliśmy Wyrok, a w listopadzie drugi sezon serialu, który skupi się na wydarzeniach z Kasacji.
Wyrok to akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Tutaj nawet na moment nie zwalnia i wystarczy chwila, aby wszystko się zmieniło i... popsuło. To chyba najbardziej zwariowany tom ze wszystkich. A koniec jest prawdziwym ciosem dla fanów. Ja jednak głęboko wierzę, że ostatnie zdanie Wyroku jest kłamstwem. Nie można zostawiać czytelnika z takim zakończeniem. Jak teraz mamy wytrzymać do marca?
Relacja Chyłki i Zordono to złoto. Przez te kilka tomów budowali ją zawzięcie, aby teraz być razem. Możecie spodziewać się kilku chwytających serce wyznań (szczególnie to Kordiana – ci, którzy już przeczytali Wyrok, będą wiedzieli, o którym mówię, a reszcie nie będę spoilerować). Bohaterowie ciągle pokonują przeciwności losu i idą naprzód. Bardzo wyraźnie widać jaką drogę przeszli od pierwszego tomu. Chyłka nadal jest Chyłką, która w tym tomie zagłębia się w żarty i suchary. Oj, chyba za dużo siedzisz w Internecie, Chyłka. Natomiast Kordian nareszcie jest mecenasem. Gratulacje! Chyba wszyscy na to czekaliśmy.
Wyrok to tom, w którym sprawa kończy się w połowie książki, a dalej mamy rollercoaster emocjonalny. Melisa na pewno by pomogła. Szaleńcze tempo i Piotr Langer, który ponownie pokazuje, na co go stać. Nie mogę się doczekać kolejnej części, która pewnie w marcu, a do tego czasu przeczytam Wyrok jeszcze raz, aby na spokojnie przetrawić wszystko, co nam Mróz zaserwował.
Na koniec kilka smaczków:
„- No więc? - ponagliła go. - Mów, bo powoli zaczynam się czuć przy tobie jak ogórek w towarzystwie śmietany.
- Hm?
- Mizernie.”
„- Tej - odezwała się Chyłka. - Jak cię zwą?
- Słucham?
- Pytam, jak ci na imię, hekso.
Oryński szturchnął lekko Joannę.
- Co ty robisz? - szepnął.
- Gadam po poznańsku. Przygotowałam się.
- Chyba niespecjalnie dobrze ci to idzie.
Uniosła brwi i cofnęła się, jakby właśnie ją czymś obraził.
- Pyra, wuchta, Kolejorz, tej!
- Jezus Maria, wyjść gdzieś z tobą...”
„- Czyli...jak to mówicie...
Imienny partner urwał, licząc na to, że rozmówca dokończy.
- No, można odwołać sprzątaczkę, tak? - dodał Artur. - Oryński wyczyścił.”Ilość stron: 537
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Premiera: 18 września 2019 r.
Za możliwość przeczytania tej książki przedpremierowo dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona :) A gadżety są fantastyczne ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz