[218] Recenzja: Zimowe nawiedzenie – Dan Simmons


„Wszystko, czego nie straciłem, spieprzyłem. A wszystko, co utraciłem, straciłem dlatego, że to spieprzyłem", czyli Dan Simmons powraca.


Zimowe nawiedzenie to kontynuacja Letniej nocy, którą czytałam już jakiś czas temu i nie wszystko pamiętałam, więc jeśli nie czytaliście pierwszej części, to czytanie tej jest raczej bez sensu. Książki dosyć sporo różni, za co pewnie odpowiada duża przerwa pomiędzy wydaniem Letniej nocy a Zimowym nawiedzeniem.

W ostatnich godzinach Halloween wrócił do wymierającego miasteczka Elm Haven, w którym się wychował. Dzięki odosobnieniu ma nadzieję znaleźć tutaj spokój. Ale przeprowadzka do od dawna opuszczonej posiadłości na obrzeżach miasta – niegdyś będącej domem dziwnego i błyskotliwego przyjaciela Dale’a, który stracił swoje młode życie w przerażającym „wypadku” podczas strasznego lata 1960 roku – stanowi tylko ostatni z długiej serii popełnionych przez Stewarta błędów. Ponieważ wcale nie jest tutaj sam. Prywatne demony śledzą go w tym domu cieni, który zaczyna przekształcać rzeczywistość w przerażające, nowe formy. W dodatku wszystko pokrywa ciężki, wczesny śnieg, który właśnie zaczął padać…



Zimowe nawiedzenie skupia się na jednej osobie. Dale Stewart to wykładowca i pisarz, który przyjeżdża do Elm Haven, aby napisać książkę. Jego życie to jedna wielka porażka: jego małżeństwo się rozpadło, praca na uczelni również nie wychodzi zbyt dobrze, a do tego wszystkie jest raczej dość kiepskim pisarzem. Książka skupia się na dramacie Stewarta. Jest tutaj dużo psychologi i socjologii.

Mroczny klimat to niewątpliwie najlepszy aspekt tej książki. Historię Dale'a możemy poznać dzięki wspomnieniom, które ukazują jego kontakty z żoną, kochanką oraz z dziećmi. Sporo tutaj dramatu i mało grozy. Naprawdę liczyłam, że będę czuć dreszczyk niepokoju podczas lektury. Niestety, przeliczyłam się.


Styl autora nadal jest świetny, ale cała reszta wydaje mi się na siłę pisaną. Nie ma napięcia i grozy, za to sam dramat głównego bohatera. Momentami nudziłam się, ale książkę czyta się szybko i płynnie, więc nie narzekam już tak bardzo. Fanom Simmonsa na pewno się spodoba, a dla całej reszty będzie to książka jakich wiele.



Ilość stron: 352
Wydawnictwo: Zysk i S-ka


Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka ;)

Zajrzyjcie na mój Instagram oraz na Instagram Zysk i S-ka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Mrs Black | WS X X X