Robert Małecki jest jednym z moich ulubionych polskich pisarzy i nie mogłam przejść obojętnie obok Żałobnicy. Jej recenzje jednak są skrajnie różne. Jedni się zachwycają, drudzy żałują, że ją przeczytali.
Zmarli zawsze zabierają tajemnice do grobu. Tym razem zrobili wyjątek.
Gdyby to był idealny związek, Anna jeszcze długo nie wyszłaby z żałoby po wypadku męża i pasierbicy. Ale to nie było idealne życie. Ani idealne małżeństwo. Anna bowiem nie była idealną żoną i macochą. W pogoni za szczęściem mogła znieść wiele, jednak śmierć bliskich zniszczyła wszystko z siłą sztormu.
Żałobnica, piękna kobieta po trzydziestce, dziedziczy po śmierci męża świetnie prosperujące przedsiębiorstwo i spory majątek. Niestety skrywane głęboko tajemnice po latach wypływają na wierzch i Anna orientuje się, że ktoś zaczyna manipulować jej życiem. Kobietę zalewa fala strachu, ale zanim wpadnie w nieprzeniknioną toń, będzie musiała stawić czoła mrocznej przeszłości. I zrobi to. Tym bardziej że ukrywa jeszcze jeden sekret…
Żałobnica jest niezależną książką, więc jeśli nie czytaliście poprzednich powieści autora, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby zapoznać z jego najnowszym dziełem. Napięcie trzyma od początku do końca. Cały czas nie wiemy, czy nasza główna bohaterka jest postacią pozytywną, czy może negatywną. Tajemnice wiszą nad bohaterami i krok po kroku je odkrywamy. Autor starał się ukazać myśli kobiet, ale przemyślenie Anny są dosyć nużące i momentami nudne.
Małecki ma świetny styl i jego książki czyta się z przyjemnością. Jestem wielką fanką jego serii z Grossem. Niestety muszę przyznać, że Żałobnica jest gorsza od Bernarda Grossa. Po jej przeczytaniu czegoś mi w niej brakuje. Zakończenie niezbyt mnie zachwyciło. Historia miała potencjał, ale po drodze coś się popsuło. Autor nadal umiejętnie manipuluje czytelnikiem, wprowadzając do fabuły nowe wątki i tropy, ale mimo to nie jest to poziom taki jak we wspomnianej wyżej serii.
Mamy tutaj sporo obyczajówki, ale nie przeszkadza to jakoś bardziej w historii. Mam mieszane odczucia po lekturze – z jednej strony podobała mi się, a z drugiej czegoś mi brakowało. Nie wiem, czy to dlatego, że za bardzo się na nią nastawiałam. Jeśli jeszcze nie czytaliście nic tego autora, to raczej polecam zacząć od Grossa, abyście się nie zawiedli. Żałobnica to lekki kryminał z dużym wątkiem obyczajowym. Jest poprawna, ale nic mnie w niej nie zaskoczyło.
Ilość stron: 383
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz