Dom wiedźm to kontynuacja Miasta snów, więc jeśli nie czytaliście pierwszego tomu, to czytanie tej książki jest pozbawione sensu. Najpierw przeczytajcie Miasto snów. Jest to moje trzecie spotkanie z autorem (za mną pierwszy Tom Kronik Jaaru i Miasto snów) i na pewno nie ostatnie.
Callen Malloway nie miał w życiu lekko. Kilkukrotnie niemalże zginął przez magię, o której istnieniu do tej pory nawet nie wiedział. Podążał ku niej, a zawracany z toru, szukał nowych ścieżek. Bez pomocy March Sky, Callen nigdy nie pokonałby tylu przeciwności losu. Kiedy stara moc znów ożyje, a najbliżsi przyjaciele nie oprą się manipulacji wrogów, na wszystkich będą czekać nowe wyzwania. Czy March, która w niezwykłym Mieście Snów odkryła swoja prawdziwą naturę, okaże się dość magiczna, by przypomnieć Domowi Wiedźm o drzemiącej w nim sile?
Od razu po lekturze stwierdziłam, że ten tom jest dużo lepszy od poprzedniego. Jest w nim dużo więcej akcji, a fabuła wciąga o wiele bardziej, niż to miało miejsce w Mieście snów. Rozumiem, że pierwszy tom był wprowadzeniem, ale tutaj jest znaczniej lepiej pod każdym względem. Klimat jest tutaj dużo mroczniejszy, przez co książka może przypaść starszej młodzieży. W Domu Wiedźm wracają dobrze nam znane postacie, a także poznajemy kilka nowych. Autor dużo więcej poświęcił tutaj czasu historii Callena i Piątka. Dowiadujemy się o nich z każdą kolejną stroną coraz więcej. Początek tej książki został poświęcony właśnie nim. Dostajemy także rozdziały z perspektywy Callena, co mnie niezmiernie ucieszyło, ponieważ March niezwykle mnie irytowała w Mieście Snów (w tej części trochę mniej, ale nadal nie jest ona postacią, którą bym lubiła). Moim ulubionymi bohaterami są Callen i Piątek.
Autor dopracował ten świat w każdym aspekcie. Mamy tutaj mnóstwo magii i tajemniczości. Sekrety, kłamstwa i intrygi są tutaj na porządku dziennym. Nie spodziewałam się, że ta historia tak mnie wciągnie. Adam Faber stworzył oryginalnych bohaterów i myślę, że fani fantastyki znajdą tutaj coś dla siebie. Jestem okładkową sroką, więc ta seria od razu rzuciła mi się w oczy. Musicie przyznać, że są świetne i trudno przejść obok nich obojętnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz