[407] Recenzja: Ja, anielica – Katarzyna Berenika Miszczuk

 „Nieważne, jakie decyzje podejmujesz, i tak nieubłaganie dążysz do swojego przeznaczenia. Jego nic i nikt nie zmieni. Jest ci pisane od początków świata.”, czyli kolejny tom diabelskiego świata.



Ja, anielica to drugi tom serii z Wiktorią Biankowską. Pierwszy tom skończyłam czytać kilka dni temu i postanowiłam od razu zabrać się za kolejny, chcąc sprawdzić, czy to, co nie podobało mi się w Ja, diablica ma także miejsce w kolejnej części.


Beleth, Azazel, Kleopatra i Śmierć znani z powieści Ja, diablica powracają! A to oznacza, że już nikt nie będzie się nudził.

W życiu Wiktorii ponownie zjawia się przystojny diabeł. Rozbija jej związek z Piotrem i ma nietypową prośbę - chce odzyskać swoje anielskie skrzydła. Czy dziewczynie uda się zwrócić złotookiemu Belethowi marzenia? Przed Wiktorią stają naprawdę trudne wybory - bo z jednej strony zabiegający o jej miłość śmiertelnik, a z drugiej... no właśnie, diabelnie przystojny upadły anioł. W dodatku akcja przeniesie się do nieba. A tam pojawią się kolejni bohaterowie - zabawne putta, podstępny Moroni, rodzice Wiktorii i oczywiście syn szefa, jeżdżący najnowszym maserati...


Ponownie oczekiwałam czegoś lepszego. Ta seria zbiera naprawdę fantastyczne opinie i ludzie się nią zachwycają, ale ja jakoś nie potrafię się do niej przekonać. Denerwują mnie infantylne dialogi niczym z kiepskiego fanfiction na Wattpadzie (nie neguję opowiadań z tego serwisu, bo wiem, że można tak trafić na naprawdę świetne historie). Główna bohaterka ponownie mnie niezwykle irytowała – niby wszystko umie, ale jak przychodzi czas próby, to nie potrafi działać sama. A sam wątek jej życia miłosnego jest banalny. Ten trójkąt miłosny jest po prostu męczący.


Bardzo lubię wszelkie wątki religii czy okultyzmu takie jak demony, piekło, anioły i chętnie sięgam po takie książki. Tutaj niestety autorka chyba sama się trochę pogubiła w swoim świecie i tak kieruje mocami, aby jej właśnie pasowały do akcji. Jest niekonsekwentna w tym, co pisze i często zmienia wersje. Ja, anielica jest bardzo podobna do Ja, diablica tylko teraz główna bohaterka zwiedza niebo. Całość jest dosyć naiwna, ale książkę czyta się szybko. W tej historii wszystko idzie gładko, szczególnie scena z papieżem wywołała u mnie niedowierzanie, że tak łatwo zgodził się na to, czego potrzebowali bohaterowie.



Ja, anielica to typowa młodzieżówka, która nie wymaga zaangażowania ze strony czytelnika. Nie wzbudza większych emocji. Na pewno nada się na relaks lub na odmóżdżenie. Czytałam „Ja cię kocham, a ty miau” tej autorki i muszę z przykrością stwierdzić, że seria z Wiktorią Biankowską nie dorównuje jej. Mam u siebie trzeci tom oraz czwarty i dam jeszcze szansę autorce. Może będzie lepiej...


Ilość stron: 400

Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B. (Grupa Wydawnicza Foksal)


Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu W. A. B.  ;)

1 komentarz:

  1. JEszcze nigdy nie czytałam nic tej autorki... kiedyś muszę nadrobić...

    OdpowiedzUsuń

© Mrs Black | WS X X X