„Śmierć ma rację [...]. Większość naszych przedsięwzięć przeradza się w katastrofę", czyli Wiktoria Biankowka po raz czwarty.
Ja, ocalona to już czwarty tom przygód Wiktorii Biankowskiej. Książki Katarzyny Bereniki Miszczuk zostały ostatnio wznowione przez wydawnictwo, więc postanowiłam się z nimi zapoznać. Na portalu lubimyczytac.pl mają one naprawdę dobre opinie. Trudno znaleźć kogoś, komu by się nie podobały. Jednak trzy poprzednie części nie zachwyciły mnie. Czy z Ja, ocalona będzie podobnie?
Akcja powieści zostanie osadzona kilka – kilkanaście lat później po wydarzeniach z „Ja, potępiona”. Wiktoria będzie musiała się zmierzyć nie tylko z Belethem, z którym uwaga – już nie będzie się spotykała z powodu zdrady, ale także z depresją Lucyfera, który postanowi przyspieszyć nieco apokalipsę. Czy poradzi sobie sama? A może ktoś jej pomoże? Jeśli martwicie się, że to będzie odgrzewany kotlet – spokojnie. Oprócz akcji prowadzonej z punktu widzenia głównej bohaterki zamierzam znacznie więcej miejsca poświęcić Azazelowi i reszcie diabelskiej kompanii. Czas opowiedzieć ich historię.
Akcja tej książki dzieje się 10 lat po Ja, potępiona. Trochę czasu minęło od wydania poprzedniej części – ja czytałam je dopiero teraz, więc nie poczułam tego aż tak bardzo. Ponownie jesteśmy rzuceni w wir zdarzeń, które już trochę przypominają to, co działo sie we wcześniejszych książkach. Bohaterowie troszeczkę się pozmieniali – dorośli, a przynajmniej tak mi się wydaje. Nie zmieniło się jednak moje zirytowanie główną bohaterką. Nadal jak dla mnie jest rozkapryszoną nastolatką niewiedzącą czego chce.
Niewiele się też zmieniło pod kątem dialogów i romansów Wiktorii, których mam po dziurki w nosie. Katarzyna Berenika Miszczuk powiela schematy i nic mnie w tej książce nie zaskoczyło. Jedyne co mi się podobało to przedstawienie Apokalipsy i cała otoczka, która jej towarzyszyła. Reszta to dziecinne zachowania bohaterów, ironiczne teksty, które momentami są żenujące i humor, który miał rozśmieszać.
Ja, ocalona to lekka młodzieżówka niewymagająca większego zaangażowania. Po trzech tomach tej serii nie miałam już żadnych wymagań co do tej części. Mam nadzieję, że będzie to już ostatni tom, ponieważ wydaje mi się, że ta seria jest na siłę ciągnięta. Może gdyby skończyła się na pierwszym tomie (który według mnie był najlepszy) to byłoby lepiej, a tak to mamy odgrzewanego kotleta... po raz czwarty. Jednocześnie wiem, że stać autorkę na więcej.
Wydawnictwo: W.A.B. (Grupa Wydawnicza Foksal)
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu W. A. B. ;)
Zajrzyjcie na mój profil na Instagramie oraz na Instagram wydawnictwa W. A. B.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz