[534] Recenzja: Raz wiedźmie śmierć – Adam Faber

„Zawsze powtarzam, żeby zaczynać od podstaw. Nie kopie się grobu, kiedy nie masz nieboszczyka”, czyli fantastyka dla młodzieży.

Raz wiedźmie śmierć to pierwszy tom nowej serii Adama Fabera. Jest to moje trzecie spotkanie z tym autorem. Mam za sobą jeden tom Kronik Jaaru oraz serię Krew Ferów. Faber tworzy książki fantastyczne dla trochę młodszej młodzieży, ale podoba mi się ich klimat, dlatego nie wahałam się przed sięgnięciem po Raz wiedźmie śmierć.


Los rodziny Bies został przypieczętowany. Bum! Doszło do morderstwa Maximiliana de Gousse’a, popularnego w kręgach magicznych czarownika. Czy za tę zbrodnię odpowiedzialne są czary babki Agrei, jego byłej żony? A może to inna, przedwieczna moc zbudziła się ze snu i próbuje namieszać w świecie żywych? Co za licho szpieguje nieświadomych niczego członków wiedźmowego rodu?


Saturnin właśnie przygotowuje się do czarodzielnicy, rytuału, który pozwoli mu osiągnąć pełnię mocy i dumnie reprezentować rodzinę. Dragomira, jego siostra, zostaje postawiona przed nie lada wyzwaniem – musi stoczyć bój z własnymi snami, a przy okazji nie dać się spalić na stosie. Rodzeństwo wkracza na drogę odkrycia prawdy o swoich korzeniach i o sobie samych, podejrzliwie zerkając na ojca, matkę, no i babkę, którzy zachowują się bardzo dziwnie, gdy nagle do całego ich grona dołącza zmarła ciotka. Czekajcie, ale dlaczego ona wraca z tych zaświatów?


Ta książka jest naprawdę pięknie wydana. W twardej oprawie i minimalistycznymi rysunkami w środku cieszy oko. Akcja książki dzieje się w Polsce (w Krakowie). Opowiada ona o tajemniczej rodzinie, która posiada magiczne moce. Cała historia jest pełna magii – zaklęcia, rytuały, portale. Dla każdego coś się tutaj znajdzie. Faber skupia się na okultyzmie. Mnogość wątków może sprawić, że czytelnik po prostu w którymś momencie się zgubi. Niestety, autor ma tendencję do ucinania wątków i dopiero za kilkanaście stron nagle sobie o nich przypomina (albo i nie). Podobało mi się tutaj to, że Raz wiedźmie śmierć to połączenie kryminału z fantastyką oraz powieścią młodzieżową. Fajnie to razem współgra i tworzy napięcie.


Autor stworzył różnorodnych bohaterów. Każdy ma swoje przekonania, wady i zalety. Mogę się jedynie przyczepić do tego, że niektórzy zachowują się zdecydowanie doroślej, niż wskazuje ich wiek (co może trochę przeszkadzać, bo trzeba sobie przypominać, że jednak jest to dziecko). Spokojnie autor mógłby postarzyć tych bohaterów, a historia nie straciłaby na tym.



Raz wiedźmie śmierć to książka przeznaczona dla młodszej młodzieży, ale myślę, że spodoba się także starszym czytelników. Może trochę przypominać Chilling Adventures of Sabrina. Nie brak tutaj tajemnic i intryg oraz czarnych charakterów. Lubię takie klimaty i na pewno sięgnę po kontynuację (szczególnie po cliffhangerze który autor zaserwował na koniec). Spędziłam miło kilka godzin z tą lekturą. Jest ona idealna na jesienne wieczory przy kubku herbaty, a sama okładka przywodzi na myśl właśnie złotą jesień.



Ilość stron: 363

Wydawnictwo: We Need YA


Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu We need Ya ;)



:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Mrs Black | WS X X X