Raz wiedźmie śmierć to pierwszy tom nowej serii Adama Fabera. Jest to moje trzecie spotkanie z tym autorem. Mam za sobą jeden tom Kronik Jaaru oraz serię Krew Ferów. Faber tworzy książki fantastyczne dla trochę młodszej młodzieży, ale podoba mi się ich klimat, dlatego nie wahałam się przed sięgnięciem po Raz wiedźmie śmierć.
Los rodziny Bies został przypieczętowany. Bum! Doszło do morderstwa Maximiliana de Gousse’a, popularnego w kręgach magicznych czarownika. Czy za tę zbrodnię odpowiedzialne są czary babki Agrei, jego byłej żony? A może to inna, przedwieczna moc zbudziła się ze snu i próbuje namieszać w świecie żywych? Co za licho szpieguje nieświadomych niczego członków wiedźmowego rodu?
Saturnin właśnie przygotowuje się do czarodzielnicy, rytuału, który pozwoli mu osiągnąć pełnię mocy i dumnie reprezentować rodzinę. Dragomira, jego siostra, zostaje postawiona przed nie lada wyzwaniem – musi stoczyć bój z własnymi snami, a przy okazji nie dać się spalić na stosie. Rodzeństwo wkracza na drogę odkrycia prawdy o swoich korzeniach i o sobie samych, podejrzliwie zerkając na ojca, matkę, no i babkę, którzy zachowują się bardzo dziwnie, gdy nagle do całego ich grona dołącza zmarła ciotka. Czekajcie, ale dlaczego ona wraca z tych zaświatów?
Ta książka jest naprawdę pięknie wydana. W twardej oprawie i minimalistycznymi rysunkami w środku cieszy oko. Akcja książki dzieje się w Polsce (w Krakowie). Opowiada ona o tajemniczej rodzinie, która posiada magiczne moce. Cała historia jest pełna magii – zaklęcia, rytuały, portale. Dla każdego coś się tutaj znajdzie. Faber skupia się na okultyzmie. Mnogość wątków może sprawić, że czytelnik po prostu w którymś momencie się zgubi. Niestety, autor ma tendencję do ucinania wątków i dopiero za kilkanaście stron nagle sobie o nich przypomina (albo i nie). Podobało mi się tutaj to, że Raz wiedźmie śmierć to połączenie kryminału z fantastyką oraz powieścią młodzieżową. Fajnie to razem współgra i tworzy napięcie.
Autor stworzył różnorodnych bohaterów. Każdy ma swoje przekonania, wady i zalety. Mogę się jedynie przyczepić do tego, że niektórzy zachowują się zdecydowanie doroślej, niż wskazuje ich wiek (co może trochę przeszkadzać, bo trzeba sobie przypominać, że jednak jest to dziecko). Spokojnie autor mógłby postarzyć tych bohaterów, a historia nie straciłaby na tym.
Ilość stron: 363
Wydawnictwo: We Need YA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz