„Miłość jest transakcją. To znaczy, że oddanie własnego serca przeraża, ale jest wykonalne, jeśli druga osoba równocześnie zrobi to samo. Jak dwaj żołnierze, którzy opuszczają broń”, czyli książka, która nudzi.
W drogę to książka, która przeleżała u mnie trochę czasu na stosiku hańby. Jakoś nie mogłam zebrać się do niej, widząc, że historia nie zbiera zbyt wielu pozytywnych recenzji. Jednak postanowiłam w końcu dać jej szansę.
To miała być miła podróż do Szkocji na ślub przyjaciółki. Trochę długa, bo licząca 600 kilometrów, ale Addie i Deb dobrze się do niej przygotowały, miały zapas przekąsek i specjalnie na tę okazję przygotowaną playlistę. Kiedy jednak dzień wyjazdu zaczął się od stłuczki z samochodem, który prowadził Dylan, były partner Addie, stało się jasne, że ta podróż nie będzie należała do udanych. Zwłaszcza że w dalszą drogę na ślub muszą ruszyć wspólnie.
Całość jest poprowadzona dwutorowo – wydarzenia obecne oraz przeszłość bohaterów, dzięki czemu możemy dowiedzieć się, co ich ukształtowało. Sama historia jednak jest przewidywalna, nie wywołała u mnie żadnych emocji, a fabuła była dosyć nudna i ciągnęła się niczym flaki z olejem. Relacje pomiędzy bohaterami są płytkie, a nawet momentami toksyczne. Same postacie zachowują jak nastolatkowie, a są osobami dorosłymi i pracującymi. Czytałam inne książki tej autorki i muszę przyznać, że były one o wiele lepsze. Coś sobą prezentowały, a tutaj nie do końca wiem, jaki jest sens tej historii. W drogę to prosta historia, która niczym nie zaskoczy. Całość prezentuje się dosyć słabo i po prostu nudzi.
Ilość stron: 416
Wydawnictwo: Albatros
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Albatros ;)
Zajrzyjcie na mój profil na Instagramie oraz na Instagram wydawnictwa Albatros
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz