[910] Recenzja: Magia spod lady – Sarah Beth Durst

„To nie tak, że nie lubiła ludzi. Po prostu książki lubiła bardziej. Nie narzekały, nie osądzały, nie drwiły ani nie odtrącały. Zapraszały do środka, poprawiały poduszki na kanapie, proponowały herbatę i tosty, a potem otwierały przed tobą serce, nie oczekując, że będziesz robić cokolwiek poza chłonięciem tego, co miały do zaoferowania”, czyli fantasy w wydaniu comfort read.


Sarah Beth Durst to bestsellerowa autorka ponad 25 książek dla dzieci i dorosłych. Sprzedała również prawa filmowe do kilku swoich książek. Dla mnie to autorka kompletnie nieznana, ale jej Magia spod lady zainteresowała mnie swoim magicznych opisem.


Czarująca opowieść o świecie, w którym magia pachnie jagodami, a każda strona jest jak ciepły koc w chłodny wieczór. I o odwadze, która rodzi się w najmniej spodziewanych momentach.
Kiela, introwertyczna bibliotekarka z Wielkiej Biblioteki Alyssium, od lat ukrywa się wśród zakurzonych ksiąg i zaklęć, trzymając się z daleka od ludzi. Jej jedynym towarzyszem (i asystentem) jest Caz - Zielistka Sternberga – delikatna dusza o sercu pełnym roślinnych tajemnic. Gdy jednak wybucha rewolucja, a biblioteka staje w ogniu, Kiela zmuszona jest uciekać na wyspę, na której spędziła dzieciństwo.
Żeby poradzić sobie z nową rzeczywistością (w czym nie pomaga obecność niepokojąco przystojnego i bardzo wścibskiego sąsiada!),Kiela postanawia zmienić branżę – zakłada sklep z dżemami własnej roboty. Dzięki starej, rodzinnej książce z przepisami oraz odrobinie nielegalnej magii w jej ogrodzie wkrótce pojawiają się krzaki z dojrzałymi jagodami.
Ale szybko okazuje się, że magia może nie tylko osładzać gofry – może też leczyć serca i nieść nadzieję. Dlatego właśnie Kiela zaczyna nielegalną sprzedaż zaklęć.
Pełna mitycznych stworzeń, cynamonowych bułeczek i małych codziennych cudów powieść, która zostaje z czytelnikiem jeszcze długo po przeczytaniu ostatniej strony.


Magia spod lady to opowieść pełna ciepła i magii, która pochłania nas na każdej stronie. Świat stworzony przez Sarah Beth Durst jest jak kocyk, który otula swoim ciepłem. To pozycja, która idealnie wpasowuje się w określenie comfort read. Kiela, to bibliotekarka, która jest dosyć nieśmiała, jednak z biegiem akcji możemy zauważyć u niej przemianę. Stara się odnaleźć własną drogę. Początkowo trudno jest ją polubić. Pozostali bohaterowie są barwni i urozmaicają historię, a magiczne stworzenia dodają jej uroku. To nie jest książka, w której akcja pędzi niczym rollercoaster. To opowieść pięknie napisana, ale z dosyć monotonną akcją, więc ci, którzy lubią jak się dużo dzieje, mogą się nieco rozczarować. To opowieść na te chwile, gdy potrzebujmy nieco więcej optymizmy lub po prostu ciepła i zrozumienia. Ukazuje, że warto się nie poddawać i dążyć do odkrywania nowych rzeczy.



Baśniowy klimat wyczuwany jest od samego początku. Wątek romantyczny jest bardzo subtelny, a fani wątku found family również znajdą tutaj coś dla siebie. Społeczność wyspy jest bardzo troskliwa i naprawdę chcą każdemu pomóc. Ta rodzinna atmosfera pozwala oderwać się od rzeczywistości. 



Magia spod lady to spokojna opowieść z domieszką magii. Nie znajdziecie tutaj wielkich plot twistów. Momentami nudzi, ale jej największym atutem jest klimat. Można się przy niej zrelaksować. Rzadko sięgam po takie cozy opowieści, ale chyba każdy czasami potrzebuje nieco wyhamować. I to właśnie wtedy Magia spod lady się sprawdzi.



Ilość stron: 446
Wydawnictwo: Jaguar


Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Jaguar ;)





Zajrzycie na mój profil na Instagramie oraz na profil Wydawnictwa Jaguar :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Mrs Black | WS X X X