„Życie jest zabawne, kiedy się tylko przestać nad nim zastanawiać”, czyli ponadczasowa fantastyka z nutką filozofii.
Syreny z Tytana to moje pierwsze spotkanie z Kurtem Vonnegutem. Od jakiegoś czasu chciałam przeczytać tę powieść. Ostatnio wydawnictwo Zysk i S-ka wydało powieść w nowej szacie graficznej. Autor napisał tę książkę w 1959 roku, ale kwestie, które porusza, nadal są aktualne.
Prosperujący przedsiębiorca Winston Niles Rumfoord po wyruszeniu wraz ze swoim psem Kazakiem w międzygwiezdną podróż zamienia się w czystą energię i materializuje się tylko wtedy, gdy zetknie się z Ziemią lub inną planetą. Na Tytanie spotyka Salo, wysłannika obcej cywilizacji – Tralfamadorii, który od kilkuset tysięcy lat czeka na zapasową część do swojego statku kosmicznego. Zaprzyjaźnia się z nim i razem tworzą na Marsie państwo, składające się z porwanych Ziemian, wśród których jest również Malachi Constant, najbogatszy człowiek w Ameryce, i Beatrycze, była żona Rumfoorda.
Syreny z Tytana to dość dziwna książka fantastyczna, ale autor porusza niezwykle ważne tematy dotyczące naszej egzystencji. Wiele uwagi poświęca sensu istnienia. Lubisz filozofię? Jeśli tak to Syreny z Tytana są dla Ciebie idealne. Lektura jest wymagająca i zmusza do refleksji. Autor nie szczędzi zaskakujących zwrotów akcji i surrealistycznych wydarzeń, a także wątków humorystycznych w tym czarnego humoru.
Historia liczy już sześćdziesiąt lat, a nadal jest aktualna i może nieść przesłanie. Powieść ta jest skomplikowana i aby zrozumieć ją, należy rozłożyć ją na czynniki pierwsze. Vonnegut stawia przed czytelnikiem wiele pytań, na które trudno znaleźć odpowiedź.
Sporo satyry i filozofii sprawia, że książka nie wszystkim się spodoba. Uważam jednak, że warto poświęcić jej trochę więcej czasu.
Ilość stron: 380
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz