[151] Recenzja: Toxyczne dziewczyny – Rory Power


„Nie wiem, dokąd zmierzamy. Nie wiem, co będzie dalej”, czyli jak bardzo można nie dopracować książkę.


Toxyczne dziewczyny to historia, która za granicą robiła furorę. Teraz przyszedł czas na Polskę. Z tego, co widziałam, książka nie jest u nas jakimś większym fenomenem i nie ma tak wielkiego zachwytu nad nią. Nastawiałam się na dobrą lekturę, ale nie do końca to dostałam. Uważam, że Toxyczne dziewczyny nie są powieścią, która wywoła wielki bum.

Minęło osiemnaście miesięcy, odkąd na szkołę dla dziewcząt Raxter nałożono kwarantannę, od kiedy Tox pogrążył wyspę i wywrócił życie Hetty do góry nogami. Zaczęło się powoli. Z początku zaczęli umierać nauczyciele. Potem Tox przeniósł się na uczennice, wykręcając i zmieniając ich ciała. Teraz, odcięte od reszty świata i pozostawione same sobie na wyspie, dziewczyny nie wychodzą poza ogrodzenie szkoły. Tox zmienił lasy w dzikie i niebezpieczne, a dziewczyny czekają na lekarstwo, które obiecano im dostarczyć. Tox przenika do wszystkiego. Kiedy Byatt znika, Hetty robi wszystko, by ją odnaleźć, nawet jeśli oznacza to złamanie kwarantanny i walkę z potwornościami czającymi się za ogrodzeniem. Gdy się tego podejmuje, odkrywa, że w historii Raxter kryje się znacznie więcej, niż mogłaby kiedykolwiek przypuszczać.


Akcja rozwija się powoli, co może nudzić niektórych czytelników. Toxyczne dziewczyny to głównie oryginalna fabuła, która swoją odmiennością może zaciekawić. Tajemniczy Tox, zaginięcie i klaustrofobiczna przestrzeń to wielkie plusy tej historii. Zakończenie to największy minus tej książki. Autorka pozostawiła nas z otwartym zakończeniem, nie kończąc praktycznie nic. Może zwiastuje to kolejne tomy, ale niezakończone wątki psują obraz całości i uważam, że gdyby autorka spięła wszystko w jednym tomie, to wyszłoby to o wiele lepiej.


Język może nie jest lekki, ale w miarę czytania można się przyzwyczaić i nie sprawia trudności. Relacje pomiędzy bohaterami też nie do końca autorce wyszły. Chyba najlepszym słowem obrazującym całą książkę będzie niedopracowanie. Bohaterowie zachowują się czasami irracjonalnie i nie wiadomo skąd to wynika. Nie możemy ich poznać i dowiedzieć się o motywach, którymi się kierują. To wszystko wygląda jakby autorka spieszyła się pisząc Toxyczne dziewczyny. Niedopracowanie pojawia się we wszystkich aspektach tej książki: w fabule, w bohaterach. Jest debiut autorki, więc takie rzeczy mogą się pojawiać, ale mam nadzieję, że kolejne historie autorka dopracuje w każdym możliwym calu.


Najbardziej irytuje mnie zakończenie i wymyślanie przez Power rzeczy na szybko (ni stąd, ni zowąd wyskakuje z faktami, które powinna zaznaczyć na samym początku; jakby dopiero teraz jej się przypominało, bo będzie idealnie pasować do rozgrywanej w danym momencie akcji). Rory Power nie skończyła tej książki i o ile nie będzie kontynuacji to Toxyczne dziewczyny są pozbawione zakończenia, które było chyba pisane na szybko i tylko po to, aby skończyć już tę historię. Pomysł na fabułę był, gorzej z wykonaniem. Nie jest to bardzo zła książka, ale zachwycać się nią nie będę. Rozczarowałam się troszeczkę.



Ilość stron: 297
Wydawnictwo: NieZwykłe


Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu NieZwykłemu ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Mrs Black | WS X X X