„Tymczasem pech nie spał. Nigdy nie śpi. Pech cierpi na bezsenność oraz pracoholizm”, czyli spotkanie bliskiego stopnia z umarłymi.
Szamanka od umarlaków rozpoczyna serię z Idą Brzezińską. Jest to moje pierwsze spotkanie z Martyną Raduchowską i jest ono niezwykle udane.
Kto by pomyślał, że potomkini wielkiego rodu czarodziejów, wróżbitów i telepatów zbuntuje się wobec rodzinnej tradycji… Ida Brzezińska ma osiemnaście lat i uważa magię za stek bzdur. Jak sama twierdzi, taka z niej czarownica, jak z koziego zadka waltornia. Jedyne, o czym Ida marzy, to spokojne życie młodej dziewczyny: wymarzone studia psychologiczne na Uniwersytecie Wrocławskim, mieszkanie w akademiku, poznawanie świata… Niestety przeszkadzają jej w tym pojawiające się ni stąd, ni zowąd trupy. Widzenie zmarłych i przewidywanie śmierci ludzi żyjących to magiczny dar, długo poszukiwany przez rodziców Idy. Nie jest łatwo być medium… a dodatkowo Ida ma prawdziwego Pecha!
Jestem wielką fanką serialu Supernatural i uwielbiam wszystko, co jest nadnaturalne. Demony, wiedźmy, duchy – uwielbiam takie klimaty. Dlatego Szamanka od umarlaków idealnie wpasowała się w moje gusta. Już od pierwszych stron wiedziałam, że książka spodoba mi się. Skąd? Martyna Raduchowska ma genialny styl i, mimo że w książce jest dużo opisów, to czyta się je z przyjemnością (a ja nie lubię opisów i często je omijam, ale tutaj nie zdarzyło mi się to). Książkę czyta się błyskawicznie dzięki tak dobrej narracji. Nie ukrywam, że kilka razy parsknęłam śmiechem.
Ida jest bardzo ciekawą postacią. W Szamance od umarlaków poznajemy ją i obserwujemy, jak próbuje dostosować się do roli, której niestety nie uniknie. Ida nigdy nie chciała zajmować się magią i przez dość długo stara się ignorować swoje zdolności. Oczywiście, nie udaje jej się to zbyt długo. I tutaj na scenę wkracza ciotka Idy, Tekla. Uwielbiam dialogi pomiędzy Idą a Teklą. Genialne są – pełne sarkazmu i ironii, umiejące rozbawić.
Jak dobrze, że kolejne tomy mam u siebie. Najnowsza część będzie miała premierę 30 października, a ja teraz zabieram się za Demona Luster (drugi tom). Jestem ciekawa jak rozwiną się relację z WON-em. No i postać Kruchego jest intrygująca.
Martyna Raduchowska stworzyła oryginalny świat pełen magii, który spodoba się wielbicielom fantastyki. Swoim stylem przypomina mi trochę Martę Kisiel (która także napisała polecajkę do tej książki). Lekki i przyjemny język sprawia, że strony przekręca się z przyjemnością.
Ilość stron: 351
Wydawnictwo: Uroboros
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Uroboros ;)
Zajrzyjcie na mój profil na Instagramie oraz na profil wydawnictwa Uroboros ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz