[223] Recenzja: Żelazne werble – Tomasz Sadowski


„Naród może żyć bez mężczyzn, ale żaden nie będzie istniał bez kobiet”, czyli jak by wyglądał świat bez kobiet.


Żelazne werble to debiut Tomasza Sadowskiego. Historie o antyutopiach to nie jest gatunek, po który często sięgam. Do tej książki przyciągnął mnie opis. Chciałam przekonać, jak autor poradził sobie z dość trudnym i niosącym wiele kontrowersji tematem. Wyobrażaliście sobie kiedyś świat bez kobiet? Jak by on wyglądał? Sadowski przedstawia swoją wersję.


Na świecie trwa demograficzna katastrofa wywołana przez azjatycką korporację, która wypuściła na rynek kobietę-robota. Chiny, które są najbardziej dotknięte problemem braku płci żeńskiej, dokonują agresji na swoich sąsiadów. Struktury społeczne zostają całkowicie zaburzone, a na wszystkich kontynentach trwa polowanie na niewiasty, które z powodu wciąż zmniejszającej się ich liczby stają się najbardziej poszukiwanym towarem. Kris, były żołnierz zajmujący się tropieniem i uwalnianiem porwanych kobiet, otrzymuje nietypowe zlecenie od wpływowego człowieka z Iron Valley. Wkrótce okaże się, że konsekwencje realizacji tej misji mogą być poważniejsze, niż mu się wydawało...


Ciekawiło mnie to, jak autor ukaże świat, w którym kobiety są najcenniejszym towarem. Tu zaczęły się moje pierwsze zgrzyty z tą książką. Nie lubię, gdy któraś z płci jest ponad tą drugą. Tutaj kobiety są towarem pożądanym i właściwie są potrzebne tylko do rozmnażania (i tutaj znowu podkreślona jest rola mężczyzn, ponieważ dzięki specjalnej tabletce rodzą się tylko chłopcy).

Świat przedstawiony przez autora jest brutalny, pozbawiony empatii i zepsuty. Wielokrotnie byłam zniesmaczona, zdenerwowana i zirytowana, więc historia wywołuje pełen wachlarz emocji (najczęściej tych złych). Dominacja mężczyzn nie ma granic. Jedynie Kris, główny bohater jest „tym dobrym”, który stara się uratować kobiety, a ich oprawców srogo karze.

Muszę przyznać, że ciężko mi się czytało tę książkę. Dużo czasu mi to zajęło i wielokrotnie ją odkładałam i sięgałam po inne. Miało to pewnie związek z ciężkim tematem, którego w pewnych momentach miałam po prostu dość. 


Język jest brutalny, a autor nie bawi się konwenanse. Owszem, jest to obiecujący debiut autora i mam nadzieję, że wkrótce dostaniemy jego kolejne książki, ale liczę też, że będą one o innej tematyce. Autor ma potencjał i jestem ciekawa jego kolejnych dzieł.



Ilość stron: 366
Wydawnictwo: Novae Res




Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję autorowi oraz wydawnictwu Novae Res ;)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Mrs Black | WS X X X