„Święty Antoni, Święty Antoni, co utraciłam, to oddaj mi...”, czyli zaskakująco dobry debiut.
Przed czytaniem tej książki miałam pewne obawy. Szczególnie widząc, że to nowa Dziewczyna z pociągu. Książkę Pauli Hawkins uważam za jedną z najgorszych, jakie przeczytałam, dlatego miałam nadzieję, że Dziewczyna, którą znałaś będzie lepsza. Nicola Rayner debiutuje thrillerem, który swoją okładką zapowiada tajemniczą historię.
Jako były członek parlamentu, a teraz prezenter telewizyjny, George Bell zawsze cieszył się opinią kobieciarza. Jego żona, Alice, nigdy nie mogła się uwolnić od cienia kobiet z przeszłości George'a. A kiedy zachodzi w ciążę, jej dyskomfort przemienia się w obsesję... Spokoju nie daje jej zwłaszcza jedna z dawnych partnerek męża: piękna dziewczyna o imieniu Ruth, z którą George spotykał się na pierwszym roku studiów i która zaginęła, zanim skończyli uniwersytet. Kiedy więc Alice widzi kobietę, która do złudzenia przypomina Ruth, nie może się otrząsnąć z wrażenia, że za jej zniknięciem stoi coś więcej, niż mówił George. Ale czy na pewno chce wiedzieć, co mąż robił za jej plecami przez te wszystkie lata?
Dziewczyna, którą znałaś to historia pełna tajemnic, która może wciągnąć od pierwszej strony. Główna bohaterka ma wręcz obsesję na punkcie byłej swojego męża. Z każdą stroną zagłębiamy się w spiskach i kłamstwach, ale autorka nie zdradza zbyt wiele na raz. Nie odłożysz, póki nie dowiesz się, o co w tym chodzi. Rayner zgrabnie połączyła wątki i stopniowo podsycała ciekawość. Wszystko idealnie ze sobą współgra, tworząc zawiłą historię. Lekki język i niewymuszone dialogi – to sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko.
Spodziewałam się trochę mocniejszego, brutalniejszego thrillera, ale mimo wszystko dobrze się bawiłam. Autorka manipuluje czytelnikiem, rzucając co jakiś czas mylne tropy. Historia zawiera także rozdziały, które dotyczą przeszłości, dzięki czemu dowiadujemy się trochę więcej o tajemniczej Ruth.
Dziewczyna, którą znałaś to dobry thriller psychologiczny, który trzyma w napięciu od pierwszej strony. Jednak dla fanów tego gatunku może być lekkim rozczarowaniem. Zakończenie nie zaskoczyło mnie, jednak całą książkę czytało mi się dobrze i był to mile spędzony czas. Intrygująca fabuła i wielowątkowość to jak najbardziej na plus dla tej książki. Jestem szalenie ciekawa kolejnych książek Nicoli Rayner.
Ilość stron: 366
Wydawnictwo: W.A.B. (Grupa Wydawnicza Foksal)
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu W. A. B. ;)
Zajrzyjcie na mój profil na Instagramie oraz na Instagram wydawnictwa W. A. B.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz