Jest to moje drugie spotkanie z tym autorem. Wcześniej czytałam tylko Widowisko, czyli finałowy tom serii z Zygmuntem Rozłuckim, który był poprawny, ale nie wywołał u mnie jakiś większych emocji. Ot co, kolejny kryminał. Czy podobnie będzie z Rytuałem łowcy?
Młoda prokurator Gabriela Seredyńska po przeprowadzce do Warszawy dostaje swoją pierwszą poważną sprawę – morderstwo. Zwłoki znaleziono w pobliżu muru cmentarza, a twarz ofiary została mocno okaleczona. Komisarz Aleksanderski, który pierwszy przybył na miejsce zbrodni, odnajduje pod murem cmentarza kartkę z wierszem, który zdaje się jedynym tropem policji.
Wkrótce pojawia się kolejna ofiara, a po niej następne. Wszystkie łączy to samo: niecodzienne obrażenia zadawane po śmierci, które mogą wskazywać na jakiegoś typu praktyki magiczne.
Z czasem Seredyńskiej udaje się wpaść na trop zbrodniarza. Niestety również on zwraca na nią uwagę. Jest młoda, piękna, inteligentna i idealnie nadaje się na jego kolejną ofiarę…
Książka przyciąga do siebie swoją tajemniczą okładką, która od razu mi się spodobała. Od samego początku wiemy, kim jest morderca, więc nie mamy tutaj schematycznego szukania winnego. Lubię taki zabieg w książkach. Muszę przyznać, że autor zaintrygował mnie już pierwszym rozdziałem. Z każdym kolejnym coraz bardziej wczuwałam się w tę historię. Przemysław Borkowski podzielił swoją książkę na 115 krótkich rozdziałów (niektóre mają nawet po półtorej strony), przez co książkę czyta się błyskawicznie.
Rytuał łowcy to historia ukazująca, jak rodzi się bestia. Dlaczego z pozoru przykładny obywatel morduje? Co takiego znajduje się w jego umyśle, że ten czuje dumę i ekscytację po zabiciu innego człowieka? Autor próbuje pokazać jakie wydarzenia w życiu człowieka mogą go tak dramatycznie zmienić, że z ofiary staje się oprawcą. Zawsze w kryminałach najwięcej uwagi poświęcam „tym złym”. Najbardziej mnie one ciekawią i lubię odkrywać powody, dla których dokonują swoich zbrodni. Tutaj dostałam to, czego oczekuję od dobrego czarnego charakteru. Autor umożliwił nam poznanie stworzonego przez siebie mordercy.
Tłem dla naszego psychopaty jest oczywiście szereg śledczych, którzy muszą znaleźć winnego. Mamy ambitną panią prokurator i policjanta, który pomaga jej w rozwiązaniu sprawy. Jednak to wątek przeistaczania się normalnego umysłu w obłęd wiedzie tutaj prym. Dobry kryminał, który potrafi wciągnąć czytelnika. Na pewno dużo lepsza książka niż Widowisko.
Ilość stron: 525
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz