Przedsionek piekła to książka, którą swoją premierę miała mieć rok temu, ale ze względu na pandemię przełożoną ją i dopiero teraz możemy się z nią zapoznać. Jest to dla mnie pierwsze spotkanie z Tomaszem Kaczmarkiem, a sam opis jego powieści jest naprawdę zachęcający.
Już sam początek mnie zaintrygował, a im dalej tym było lepiej. Przedsionek piekła przedstawia alternatywną wersję Ameryki w XIX wieku, która technologicznie przewyższa wszystko inne. Ci wrażliwsi niech się mają na baczności, ponieważ jest tutaj brutalnie, a autor nie bawi się w konwesanse i opisy dla niektórych mogą być po prostu za mocne i dosadne. Autor stworzył barwnych bohaterów – każdy z nich ma obszerną historię i charakterek. Kaczmarek umiejętnie manipuluje czytelnikiem, próbując zamydlić mu oczy i jak najdłużej trzymać w niepewności. Nie wiemy, czego możemy się spodziewać po postaciach, ponieważ w każdej chwili to, co o nich wiemy może chyba okazać się tylko zasłoną dymną, pod którą ukrywa się prawdziwe oblicze.
Książka jest pełna zwrotów akcji, dlatego należy uważnie czytać, ponieważ łatwo można coś przegapić. Głównie śledzimy trzy wątki – Andrew Miltona, Janusza Szewczyka oraz Kathleen Turner. Z pozoru nic nie łączy tych bohaterów, ale im dalej tym ich historie się uzupełniają.
Wydawnictwo: Uroboros
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Uroboros ;)
Zajrzyjcie na mój profil na Instagramie oraz na profil wydawnictwa Uroboros ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz