Krawiec jest zarówno debiutem literackim, jak i pierwszym tomem serii Złe miasta Magdaleny Szydeł. Lubię sięgać po debiuty, choć zawsze towarzyszy mi przy tym nutka niepokoju. Jednak warto, ponieważ można czasami natknąć się na prawdziwe perełki.
Dziennikarka Alicja Rucka zbliża się do czterdziestki. Ma skłonność do natręctw, niebanalnych porównań i przekraczania granic, a jej życie prywatne nie układa się najlepiej.
Gdy w kamienicy na poznańskim Łazarzu dochodzi do morderstwa, Rucka rozpoczyna nieoficjalne śledztwo w nadziei, że praca pomoże jej zapomnieć o osobistej tragedii. Szybko orientuje się, że sprawa nie będzie łatwa. Na miejscu zbrodni obok okaleczonych zwłok starszej kobiety zostawiono mnóstwo tajemniczych trójkątów. Nieliczne ślady prowadzą dziennikarkę do zamkniętej społeczności katowickiego Nikiszowca, gdzie nic nie jest tym, czym się wydaje. Zwłaszcza gdy wkrótce pojawia się kolejna ofiara, a na jaw wychodzą sekrety sprzed lat…
Krawiec już od pierwszych stron nie zaciekawił. Mocny początek zachęcił mnie do lektury. Autorka umiejętnie połączyła kryminał z powieścią obyczajową. Nie lubię takiego połączenia, ale tutaj przebrnęłam, ponieważ sprawa była na tyle ciekawa, że chciałam jak najszybciej poznać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Pełno tutaj tajemnic, a Szydeł rzuca nam mnóstwo tropów, które ostatecznie nigdzie nas nie zaprowadzą. Krawiec to także pokazanie problemów życia codziennego: brak akceptacji, szukanie własnej tożsamości oraz brak tolerancji i to, jaki ma to wpływ na innych. Ukazane są tutaj relacje homoseksualne, które jak wszyscy wiemy, w Polsce są tematem wielkich sporów i ogromnego braku tolerancji.
Autorka poprowadziła świetnie główny wątek. Widać, że jest on dopracowany i przemyślany. Bohaterowie, których z pozoru nic nie łączy, im dalej w opowieść stają się zgrabną całością. Do gustu przypadł mi także humor autorki. Całość ma specyficzny klimat, który sprawia, że trudno oderwać się od lektury. Gdybym nie wiedziała, że jest debiut, to po przeczytaniu tej książki nie stwierdziłabym tego. Język jest lekki i potoczny, ale z pewną dawką humoru w dialogach.
Mamy tutaj wiele wątków, które powoli się ze sobą łączą, tworząc pajęczynę powiązań. Wszystko ze sobą współgra. Naprawdę wygląda to bardzo dobrze i jestem niezwykle ciekawa, jak wypadną kolejne książki z serii Złe miasta, które będą pokazywać zbrodnie polskich metropolii. Zupełnie nie spodziewałam się, że ta książka tak mnie wciągnie. Na pewno jest debiut, który zasługuje na uwagę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz