[525] Recenzja: Wnyki – Michał Śmielak

 „Podobno wariatami zwie się ludzi, którzy cały czas mówią prawdę”, czyli grzeszki Kościoła.

Wnyki to moje drugie spotkanie z Michałem Śmielakiem. Mam za sobą Znachora, który był dobrym kryminałem, dlatego nie wahałam się przed sięgnięciem po najnowszą książkę tego autora.


Wnyki to urocza wioska zatopiona w górskim krajobrazie Karkonoszy, do której przenoszeni są duchowni, którzy nadszarpnęli zaufanie swoich zwierzchników i parafian. Czas płynie tam jakby wolniej, gościnność mieszkańców uspokaja, średniowieczny kościółek zachęca do zadumy, nawet jeśli miejscowe legendy mówią o Kościele Chrystusa Mściwego, gdzie podobno sam Zbawiciel schodzi z krzyża, aby brutalnie wymierzać sprawiedliwość…


Młody kapłan, ksiądz Piotr Dębicki, przyjeżdża tutaj na urlop i tydzień później znika bez śladu. Nieoficjalnego śledztwa podejmuje się Kosma Ejcherst, poproszony o to przez swojego wuja, wpływowego biskupa. W ten sposób trafia do Wnyków – i tak jak zwierzę zbyt późno orientuje się, że wpadło w sidła zastawione przez myśliwego – tak i on nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia. Kosma rozpoczyna nierówną walkę o prawdę w świecie kłamstw, niedomówień i prywatnych wizji porządku świata, w którym nikomu nie można ufać.


Myślę, że nie każdemu przypadnie do gustu tematyka, jaką autor porusza w swojej książce. Może wydawać dosyć mocna i kontrowersyjna dla niektórych. Całość opiera się głównie na legendzie o Mściwym Chrystusie, który schodzi z krzyża, by samemu wymierzać sprawiedliwość. Autor ukazuje działalność kościoła oraz to jak skrzętnie niektóre sprawy są zamiatane pod dywan. Co pewnie niektórych oburzy, ale przecież to występuje w naszej rzeczywistości. Śmielak nie boi się podejmować tematów tabu – religijność, pedofilia i molestowanie w Kościele. Nie ma słodzenia, jest tylko gorzka prawda. Całość jest bardzo realistyczna i momentami może zawierać nutkę grozy.



Bardzo lubię w powieściach wątek małej, zamkniętej społeczności, gdzie wszyscy się znają i każdy ma coś do ukrycia. Tutaj poznajemy mieszkańców wioski Wnyki, która stanowi miejsce, do którego zsyłani zostają zdeprawowani księża. Jeśli masz układy i pieniądze, to nic nie wydaje się niemożliwe. Język tej powieści może przypominać trochę klasyczne kryminały. Nie znajdziecie tutaj jednak akcji pędzącej niczym rollercoaster. Momentami jednak może to odrobinę znużyć czytelnika, a sam temat jest na tyle absorbujący, że książka cały czas trzyma w zaciekawieniu. Autor stworzył sympatycznych bohaterów (także tych drugoplanowych), którzy nie jedno mają na sumieniu, ale są tak skonstruowani, że trudno uwierzyć by byli winni.


Wnyki to powieść ukazująca ciemną stronę Kościoła. Na marne szukać tutaj jakichś pozytywów religijności. Autor bardzo ciekawie przedstawił grzeszki tej instytucji. Dla mnie to był naprawdę interesujący temat, ale rozumiem, jak komuś to nie przypadnie do gustu. Wnyki to połączenie thrillera z kryminałem, a duszny i mroczny klimat na pewno spodoba się wielu czytelnikom. Znachor był dobrą książką, ale Wnyki są jeszcze lepszą.




Ilość stron: 455

Wydawnictwo: INITIUM



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Mrs Black | WS X X X