Lichwiarz to książka, która zachęciła mnie od siebie opisem, który zwiastował ciekawy thriller i choć okładka nie bardzo do mnie przemawiała, to postanowiłam dać jej szansę. Dopiero czytając inne recenzje tej książki, dowiedziałam się, że została ona już kiedyś wydana. Kilka lat temu autor sam ją opublikował, więc właściwie nie jest to nowość literacka.
Urszula Biała miała w życiu trzy radości: męża, pracę w policji i mopsa imieniem Marlon. Po tragicznym wypadku, w którym straciła ukochanego, po miesiącach terapii i wielu próbach odzyskania równowagi powrót do służby wydaje się jedynym sposobem, aby stanąć na nogi.
Przydzielona jej sprawa wygląda na zbieg niefortunnych okoliczności: młoda dziewczyna, biegając nocą po lesie, ześlizguje się ze zbocza wprost w objęcia drutu kolczastego. Nie ma śladów walki ani obecności innych osób, zaś idealny schemat nieszczęśliwego wypadku przełamuje tylko zaparkowany w pobliżu nowy samochód z zerowym przebiegiem. Niedługo po tym zdarzeniu okazuje się, że denatka owinięta w druty cierpiała na aichmofobię – lęk przed ostrymi przedmiotami. Niewyjaśnionych zabójstw i tragicznych wypadków zaczyna przybywać, a Biała z każdym dniem popada w większą paranoję, która zalewa jej umysł coraz mroczniejszymi wizjami.
Tomasz Bartosiewicz to dla mnie nieznany autor, który na swoim koncie ma kilka książek, ale ja o nim nigdy wcześniej nie słyszałam. Już od początku zostajemy wrzuceni w wir akcji, co może nieco dekoncentrować. Trudno połapać się, o co tak właściwie chodzi i połączyć rzucane przez autora znaki. Ciężko się wchodzi w tę historię. Mam wrażenie, że autor za dużo chciał przekazać na raz, a przez to czytelnik może jedynie się zgubić w lekturze. Z założenia miał to być thriller, ale im dalej tym wkraczamy w odmęty fantastyki (której tutaj się nie spodziewałam), co nie wyszło tej opowieść na dobre – jak na przykład gadający pies.
Lichwiarz to prawdziwa cegiełka – liczy ponad 600 stron, przez co wydaje mi się, że jak na taką historię, to jednak za dużo. Bardzo szczegółowe opisy i myśli nieco mnie nudziły – głównie przez to strasznie długo czytałam tę książkę (z przerwami na inne lektury). Sama sprawa kryminalna jest ciekawa, ale niestety za wolno się rozkręca, aby trzymała w napięciu. Mimo że całość jest jak najbardziej logiczna, to dla mnie była to dosyć nużąca lektura. Mam problem z Lichwiarzem – nie jestem w stanie stwierdzić, czy mogę ją polecić, czy nie. Nie polubiłam się z bohaterami, a główna postać strasznie mnie irytowała.
Autor ma tendencję do filozofowania i zastanawiania się nad rzeczami, które dla kryminału nie mają znaczenia i tylko zajmują miejsce. Myślę, że można by było na spokojnie o połowę zmniejszyć objętość tej książki. Chyba spodziewałam się trochę innej historii. Niestety Lichwiarz nie oczarował mnie i raczej nie sięgnę po kolejne książki tego autora.
Ilość stron: 643
Wydawnictwo: INITIUM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz