„Bo śmierć jest ułaskawieniem tylko dla zmarłych, panie Thorly. Niewiele dba o tych, których zostawia”, czyli romans ze Śmiercią.
Belladonna to książka, która przyciągnęła mnie do siebie piękną okładką i opisem, który zwiastował gotycką opowieść. Adalyn Grace zasłynęła książką Władczyni dusz, która szybko stała się bestsellerem New York Timesa (w Polce została wydana w tamtym roku). Ja wcześniej o niej nie słyszałam, a dopiero Belladonna mnie zainteresowała.
Signa Farrow ma typowe dla dziewiętnastolatki marzenia. Chce nosić piękne suknie, chodzić na bale i dobrze wyjść za mąż. Jednak jej przeznaczeniem okazuje się coś zupełnie innego, coś, od czego całe życie próbowała uciekać.
Osierocona w dzieciństwie, trafia pod opiekę różnych osób, które są bardziej zainteresowane jej spadkiem niż nią samą. Jej kolejny dom to Thorn Grove, dwór zamożnych krewnych. Patriarcha rodu jest pogrążony w żałobie po zmarłej żonie, jego synowie walczą zaciekle o majątek, a córka, Blythe, cierpi na tajemniczą i zdaje się śmiertelną chorobę. To właśnie w tym miejscu Signa odkryje swoją prawdziwą naturę. I dowie się, dlaczego Śmierć jest tak blisko…
Podoba mi się ten gotycki i mroczny klimat tej opowieści. Całość trochę przypomina mi serial Netflixa Bridgertonowie, ale z dodatkiem fantastyki. Mamy tutaj bowiem duchy, które nawiedzają naszą główną bohaterkę. Oprócz tego czytelnik ma kilka zagadek i tajemnic do rozwiązania. Zupełnie nie podoba mi się wątek romantyczny w tej historii. Jest to on po prostu dziwny. Ten cały romans ze Śmiercią zupełnie nie pasuje i psuje moje spojrzenie na tę opowieść. Bohaterowie są dosyć nijacy. Z żadnym z nich się nie zżyłam — byli mi oni zupełnie obojętni.
Początek tej historii był świetny. Im dalej tym jest coraz gorzej. Wielokrotnie czułam się zażenowana, czytając tę książkę. Sam klimat XIX-wiecznej Anglii również nie przypadł mi do gustu. Całość kończy się cliffhangerem — zostaje nam czekać na wydanie drugiego tomu. Nie wiem, czy po niego sięgnę. Mam mieszane odczucia po przeczytaniu Belladonny. Chyba spodziewałam się czegoś innego. Piękna okładka i farbowane strony nie obroniły kiepskiej zawartości książki. Jednak sama opowieść zbiera wiele pozytywnych recenzji, więc myślę, że warto samemu przekonać się, czy to historia dla Was.
Ilość stron: 382
Wydawnictwo: Uroboros
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz