Marc Elsberg to autor takich książek jak Blackout, Sprawa prezydenta czy też Chciwość. Dla mnie to czwarte spotkanie z tym autorem. Celsjusz zbiera różne opinie, a sama powieść to niezła cegiełka — liczy sobie ponad 500 stron. Lubię książki katastroficzne, dlatego po zapoznaniu się z opisem Celsjusza postanowiłam się skusić na najnowszy thriller Marca Elsberga.
Wyobraź sobie, że masz wpływ na klimat… Kogo ocalisz przed globalnym ociepleniem? Swoją ojczyznę, Grenlandię czy Afrykę?
Gdy nad chińską przestrzenią powietrzną pojawia się kilka czarnych obiektów latających, świat wstrzymuje oddech. Czy chiński rząd spełnił swoje groźby i atakuje Tajwan? W Białym Domu panuje zamieszanie, a prezydent USA ma zamiar zaalarmować flotę. Tylko w ostatniej sekundzie klimatolog może zapobiec atakowi. Bo od razu rozpoznaje, że na niebie nie wznoszą się drony bojowe. Chiny nie chcą atakować żadnego kraju, chcą przejąć władzę nad klimatem. Nikt nie podejrzewa, że to dopiero początek jeszcze bardziej dramatycznego rozwoju sytuacji…
Książka porusza temat globalnego ocieplenia klimatu. Jest to obecnie jeden z chwytliwych tematów. Autor potrafi stworzyć przerażający scenariusz przyszłości, gdzie możliwa jest kontrola klimatu. Marc Elsberg często w swoich książkach wplata wątki polityczne. Nie inaczej mamy w Celsjuszu. Widać, że autor zrobił porządny research — pojawia się sporo fachowych pojęć. Należy uważnie czytać by czegoś nie przegapić — mamy tutaj naprawę sporo bohaterów, a przeskoki czasowe i miejscowe wprowadzają nieco chaosu. Niektóre opisy są strasznie męczące; ciągłe narady przywódców państw też nieco hamowały akcję.
Ilość stron: 559
Wydawnictwo: W. A. B.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz